June 17, 2009

Dzielnica tolerancji - na festiwalu Urban Legend w Poznaniu

W ramach festiwalu Urban Legend (ale oczywiście bez wiedzy organizatorów i oficjalnych uczestników) który miał miejsce w Poznaniu w sobotę 13 czerwca, na zlecenie naszej grupy The Krasnals odbył się performance "Dzielnica Tolerancji".


The Krasnals. Whielki Krasnal. "Dzielnica Tolerancji". 2009. Olej na płótnie. 60 x 81 cm



Tolerancja nie oznacza akceptacji (por. łac. acceptatio - przyjmować, sprzyjać) czyjegoś zachowania czy poglądów. Wręcz przeciwnie, tolerancja to poszanowanie czyichś zachowań lub poglądów, mimo, że nam się one nie podobają.
(Wikipedia)

W roku Pańskim 2009 w Poznaniu nastąpiło przełomowe wydarzenie kulturowe. Przy ul. Małe Garbary dominujący architektonicznie w tym miejscu komin przetworzono na muzułmański minaret. Niech ta niezwykła chwila będzie symbolem tolerancji, przyjaźni i miłości między kulturami i religiami: chrześcijańską, judaistyczną i islamem. Komin minaret, Katedra poznańska i pływalnia miejska – była Synagoga żydowska łączą się w swoistym trójkącie prowokującym do dialogu kultur.

Niech żyje przyjaźń i tolerancja!!!


Fajnie, że zrobi się tu multikulturowo. Dosyć już mamy monopolu katolickiego. Nareszcie trochę odmiany! Będzie fajne stereo – najpierw dzwony z katedry, a zaraz głos muezina… albo razem, w duecie.
Teraz ciągle to samo: imprezy komunijne, nauki przedmałżeńskie, specyficzna moda rzeszy ludzi zmierzających w kierunku kościoła na niedzielną mszę św.
Może być fajnie: otwieram drzwi mieszkania i witam się z sąsiadką z chustą na głowie, zakładającą buty pozostawione na klatce schodowej. Schodzimy na dół, a przy bloku na ławce siedzi ciemnowłosa kobitka z pierwszego piętra, ubrana skromnie na czarno wg zwyczaju żydowskiego. Przysiadamy się na chwilę, w krótkiej rozmowie porównujemy swoje zwyczaje żywieniowe; żydówka daje nam do spróbowania jakiś fajny pasztet z ciecierzycy…
Za długo nie siedzę, bo przyjeżdżają sąsiedzi z drugiego – trzech braci, pochodzą z Turcji. Ci to mają temperament!!! Najpierw zaczęli wydzierać się o coś, coś im nie pasowało z zaparkowaniem samochodu, narzekali na woźnego, zrobiło się trochę za głośno, do tego między sobą o coś im poszło. Ok, fajnie, ale jeden skierował się już do wejścia:
- Hello piękne panie! Co słychać? Super słoneczko! A co tu mamy dobrego? Pasztecik? Hmm… niezły, musicie spróbować naszego przepisu, który żona robi. To jest dopiero!!! Paluszki lizać! Jutro powiem żonie żeby zrobiła i spotykamy się żeby spróbować. To co? Jesteśmy umówieni!
Waham się, bo ten facet jest nieprzewidywalny - zabił swoją córkę. To było w zeszłym roku - oficjalna wersja była, że to samobójstwo. Ale i tak wszyscy w bloku wiedzą, że to była sprawa honoru. Ja tam się w to nie mieszam, to przecież ich tradycje kulturowe.
Muszę już iść po syna do szkoły. Wychodzę na ulicę, musiałam szybko iść, bo nie lubię przechodzić koło tych straganów, które prowadzą przybysze z Pakistanu. Albo tak jest albo tylko mi się wydaje, że tam ciągle śmierdzi i jest pełno zarazków… to mięso w papierze nad którym latają muchy… a obok tony śmieci… Ale fajne mają przyprawy i słodycze, czasem kupuję. Więc w sumie ok. W szkole odbieram syna wcześniej ze świetlicy, bo nie chodzi na religię. Pamiętam jak jeszcze kiedyś denerwowało mnie, że siostra zakonna brała czynny udział w społecznym życiu szkoły np. była sierotką przy losowaniu nagród na występach, na zebraniach dla rodziców zawsze potem było z nią spotkanie… A zupełnie nie rozumiałam już trzech wolnych dni od nauki z powodu rekolekcji, zaczynania roku szkolnego mszą itp. Teraz jest przynajmniej jakaś równowaga. Tornister można sobie poświęcić w kościele, synagodze czy meczecie. Część dziewczynek nosi chusty na głowach, część chłopców jarmułki… A na przerwie rozmawiają sobie razem nauczyciel od islamu, judaizmu i siostra od religii. I jedzenie w stołówce jest fajne, bardziej urozmaicone! Kucharki wzbogaciły dania o elementy kuchni koszernej i tureckiej. Jest naprawdę smaczne, syn zjada z chęcią oba dania…
Jest to też fajna nauka życiowa, bo Żydzi i Turcy są bardzo sprytni. Można się od nich nauczyć jak prowadzić biznes.. Jak do swojej wiedzy doda się trochę z ich sztuczek mogą być naprawdę fajne efekty. Parę razy już się nabrałam na coś, np. kupiłam od Turka coś do czego nie byłam przekonana; a od znajomej znam historię jak za grosze sprzedała kamienicę Żydom i cały czas nie może tego przeżyć. Ale oni jakoś tak ją obrobili, że ani się nie spostrzegła i było po sprawie.
Dużo by pisać, ale najważniejsze, że wyszliśmy z tej polskiej zaściankowości i za pomocą tolerancji mamy kontakt ze światem. U nas w bloku to tylko dwie rodziny są typowo polskie i katolickie, reszta to przybysze lub rodziny mieszane. Nie jest źle, na minusy też można znaleźć jakiś sposób np. kiedy zatrudniliśmy w bloku dwie sprzątaczki i zorganizowaliśmy podwójne wywożenie śmieci jest naprawdę przyzwoicie.
Jest paru fajnych ciemnych facetów w bloku, zawsze to jakaś zachęta żeby fajnie się ubrać, trzyma w napięciu. Syn bawi się czasami na podwórku z dzieciakami od tych rodzin, niezła szkoła życia… Dziewczynki od tej rodzinki tureckiej są bardzo ładne, dwa i trzy lata młodsze od syna. Może się z nimi bawić, czemu nie, ale mam nadzieję, że nie będzie zmuszał mnie w przyszłości do chodzenia do meczetu albo do nie jedzenia przez cały dzień… On jak będzie dorosły niech robi co chce….
Ech.. może być fajnie.

No comments:

Post a Comment