August 8, 2009

Trening na dalekim wschodzie













Upadek sztuki jest nieodzownym elementem upadku kultury we współczesnym świecie korporacji i konsumpcji. Padają standardy moralne, zanika indywidualizm, bledną autorytety na rzecz bezosobowości i bezmyślnej sieczki sprzyjającej kwitnącej władzy pieniądza.
Machiny nakręcanej nie od dziś nie ma jak powstrzymać. Dlatego krasnoludki stojące na straży i niosące pomoc powstają, w różnych rejonach świata, tam gdzie wymaga tego sytuacja.
Nasza drużyna, odpowiedzialna za zdrowie sztuki współczesnej, szczególnie w Polsce, udała się w Himalaje aby tam skorzystać z mądrości i nauk dalekiego wschodu oraz dotrzeć do istoty choroby sztuki polskiej. Na Woodstocku poznaliśmy mistrza duchowego który zaproponował nam podróż oraz trening. Według nauk dalekowschodnich aby dotrzeć do istoty, do prawdy, praktyce medytacji i kontemplacji towarzyszy trening fizyczny. Zablokowane i słabe ciało nie pozwala bowiem na dotarcie do odpowiedniego poziomu medytacji.
Jedną z mądrości które otrzymaliśmy jest przekaz, aby człowiek powrócił do zdrowego treningu fizycznego, do pokornego zdobywania siły fizycznej a tuż po niej mentalnej. Konsumencki styl życia i korporacyjne reguły które zawładnęły wszystkie sektory życia i w tym kultury, zatarły jakiekolwiek kryteria i wartości, w tym dotyczące szacunku do indywidualnego ciała i umysłu (to samo dzieje się w sztuce). Zamiast tego mamy z jednej strony kult młodości i terror utrzymania pięknego ciała według standardów kultury masowej, z drugiej opór opozycji najczęściej wybierającej pogardę dla jakiegokolwiek treningu prowadzącego do słabości i antyestetyki fizycznej. Natomiast odpowiednio podjęty trening ma możliwość przywrócenia siły jednostki, obudzenia jej z letargu infantylności, cynizmu i słabości; daje możliwość wybudzenia się z bezmyślnego wygodnego trwania w świecie manipulacji. Uczy szukania informacji również wewnątrz, zamiast opierać swój światopogląd na konsumowaniu masy cząstkowych informacji atakujących nas z zewnątrz, bądź podawanych przez autorytety nazywające siebie profesjonalistami…

Wizje, obrazy, które pojawiły nam się podczas medytacji dotyczyły też w tym kontekście konkretnych postaci, bohaterów polskiej sceny artystycznej. Zobaczyliśmy Sasnala, Althamera, Żmijewskiego, Azorro, Budnego, Rajkowską, Penerstwo, Sosnowską, Ziółkowskiego, Kowalskiego, Bujnowskiego, Szlagę i jeszcze innych. Obraz był jasny. Artyści chcąc nie chcąc uwikłani w kontekst nowej lewicy przedstawiają się jako wypatrzone kreatury, chore zagubione umysły. To bezkształtne, śluzowate mięczaki, ameby, pogrążone w chaosie, płyną tam, gdzie ich woda poniesie. Nie mają nic wspólnego z mocnymi, stabilnymi postaciami, charakterem wojowników opartym na silnych fundamentach i zasadach. Zamiast wewnętrznej siły w powszechnym użyciu jest natomiast wazelina, specjalny rodzaj zaimportowany z zachodu. Lichość fizyczna tych osobników widoczna jest również w ich krzywym i bladym spojrzeniu, zaniedbanych ciałach, prezentujących pogardę dla wewnętrznej siły, mocy i zdrowia, a poklaskującym słabości, infantylizmowi i swobodnej zabawie w chaos i zepsucie. Męskość i kobiecość są celowo pogardzanymi wartościami, mutującymi w ich wytworach artystycznych w zwyrodnienia, podpierane przez znudzonych zdrowiem profesjonalnych krytyków jako wreszcie ciekawe formy.

Skąd się to bierze? Wirus nie narodził się w Polsce, ale nasz region to słaby immunologicznie teren łapiący z zewnątrz wszelkie zarazy. Boimy się że kiedy nie będziemy jak chory silniejszy kolega, to ten kolega nie da nam jeść, nabije nas i znów nikt nas nie będzie lubił. Bo jesteśmy mniejsi i słabsi.

http://kultura.wp.pl/title,Upadek-sztuki,wid,11387268,wiadomosc.html

.

No comments:

Post a Comment