April 22, 2010

Piotr Sarzyński o The Krasnals w Sztuce.pl



Jest to najnowszy punkt widzenia Piotra Sarzyńskiego na nasz temat po gali Paszportów Polityki.
Chcielibyśmy skorygować kilka podstawowych faktów.

1. Przede wszystkim:
"Oni kontestowali bucząc przy odczytywaniu werdyktu i przy wręczaniu nagrody Karolowi Radziszewskiemu oraz demonstracyjnie opuszczając salę w czasie trwania uroczystości"
Absolutnie nic takiego nie miało miejsca!!! Podczas wręczania nagrody Karolowi Radziszewskiemu nie buczeliśmy, wręcz przeciwnie - klaskaliśmy i oddawaliśmy należyty szacunek, byliśmy przygotowani na to, że artysta ten otrzyma paszport Polityki. Nasza reakcja w stylu opisanym przez pana Sarzyńskiego byłaby idiotyczna i sztuczna.
Krasnale w kagańcach zaczęły wyć ze złości kiedy usłyszały werdykt, że Paweł Althamer otrzymuje tytuł Kreatora Kultury! Nie spodziewaliśmy się tego i tak absurdalna decyzja zaskutkowała naszym natychmiastowym bojkotem i wyjściem. Zresztą natychmiast ufundowaliśmy dla Pawła Althamera anty nagrodę The Krasnals - Złotego Fiutka.
Nie sądzimy aby pan Piotr Sarzyński nie zauważył tej istotnej różnicy, będąc najbardziej zaangażowanym w działkę sztuk wizualnych, pisząc wręcz, że doszło między nim a nami do czołowego zderzenia. Jeśli tak, to w jakim celu przekręcił fakty? Aby ten poniżający opis pasował do koncepcji całości artykułu i postawionej na początku tezy?

2. "Mieliśmy w ostatnich czasach artystów konsekwentnie ukrywających swą tożsamość lub szczelnie chroniących swą tożsamość: pisarz Thomas Pynchan, zespół The Residents, Grupa Guerilla Girls, czy Banksy. W każdym z tych przypadków owa anonimowość ma silne i przekonujące uzasadnienie ideologiczne, artystyczne czy psychologiczne. W przypadku Krasnalsów, po pierwszym okresie zaintrygowania, chowania się pod kominiarkami coraz bardziej wygląda na sprytny chwyt reklamowy i nic więcej".
Wielokrotnie podkreślaliśmy podstawy naszej anonimowości, która stanowi jeden z głównych członów koncepcji naszej grupy. Chociażby:
"...Te okoliczności przy okazji tłumaczą częściowo naszą anonimowość - chcemy uniknąć kliszy, które są dziś niezwykle nadużywane, kliszy które tylko za sprawą kilku danych typu wiek, dane personalne, edukacja, wsadzają artystę w odpowiednią szufladę, nie docierając najczęściej do istoty przesłania artystycznego. Naszym życzeniem jest, aby sztuka była silna sama w sobie, niezależnie przez kogo stworzona, niezależnie od tego, skąd pochodzi artysta, jakie ma znajomości. Przynajmniej w Polsce w dziedzinie sztuki protekcja jest dziś niezwykle istotna, młodzi artyści nie doświadczają obecnie okresu kontestacji, od razu wchodzą w układ z mainstreamem kładąc nacisk przede wszystkim na własną karierę. Z naszego punktu widzenia jest to chora sytuacja, która prowadzi do stagnacji... "

3. Kilka razy autor podkreślił swoje negatywne nastawienie to marketingu i reklamy. Według nas, jest to podejście przestarzałe, nie mające przełożenia na rzeczywistość. Każda działalność jakakolwiek by nie była kożysta z tych narzędzi, również nasza, nie mamy zamiaru z nich rezygnować, bo nie ma ku temu żadnych racjonalnych powodów. I zasada ta nie omija również autora tekstu. Sam z powodzeniem stosuje, wcale nie taką małą sztuczkę marketingową. Konsekwentnie buduje markę własnego nazwiska w oparciu o swój projekt Paszportów Polityki. I absolutnie nie mówimy że jest to złe.

4. Odnosimy wrażenie, że ocena pana Sarzyńskiego opiera się przede wszystkim na osobistych emocjach. Jedynie co z tego tekstu wynika według nas, to to że pan Piotr Sarzyński się obraził, bo się brzydko zachowywaliśmy na jego Gali. Skoro dostaliśmy aż tyle wejściówek, to powinniśmy siedzieć grzecznie i cicho choćby nie wiem co.
.
Cały tekst:
Whielki czy Thyci?
Długo broniłem się przed tekstem poświęconym formacji The Krasnals. Broniłem się, bo i tak niemal wszyscy rodzimi krytycy sztuki wyrazili już na ich temat zdanie; zazwyczaj bardzo krytyczne, rzadko entuzjastyczne. Po cóż więc śpiewać w chórze? Ponieważ jednak doszło do mojego czołowego z nimi zderzenia, przeto i ja chwyciłem za pióro. A było to tak...
Regulamin paszportów zakłada, że nominacje do nagrody dostaje trzech twórców, których najczęściej zgłaszali zaproszeni do wyborów krytycy sztuki. Za rok 2009 - na drodze czysto artytmetycznego działania - w tej trójce znaleźli się także Krasnalsi. A więc automatycznie zostali opisani w tygodniku, zaproszeni, a nawet szczególnie ugoszczeni na gali rozdania nagród (poprosili o kilkanaście aż zaproszeń i je otrzymali). Zjawili się, choć nie musieli, ba, właściwie nawet nie powinni; albo sie kontestuje "artworld", albo się w nim uczestniczy. Oni kontestowali bucząc przy odczytywaniu werdyktu i przy wręczaniu nagrody Karolowi Radziszewskiemu oraz demonstracyjnie opuszczając salę w czasie trwania uroczystości. Tym razem ich sprzeciw wobec świata sztuki przejawił się wyłącznie w przyjęciu reguł savoire-vivre'u właściwych przedwojennemu fornalowi ze wschodnich kresów.
W działaniach Krasnalsów irytuje mnie wiele: ich narastająca agresja i hucpa, fałszywa bezinteresowność, tanie chwyty marketingowe. Żałuję, że początkowe poczucie humoru i naprawdę efektowne i niegłupie akcje (gra w ciuciubabkę z londyńskim domem aukcyjnym, prowokacja na biennale w Berlinie) coraz częściej zastępowane są przez nasączone jadem ataki i personalne podszczypywanie. Najwyraźniej brakuje świeżych pomysłów.
A szkoda. Bo wbrew temu co sądzi większość krytyków, uważam, że samo pojawienie się Krasnalsów na polskiej scenie artystycznej było ze wszech miar pożyteczne, pozwoliło postawić znak zapytania przy wielu - wydawałoby się - oczywistościach, zakwestionowało hierarchie, wzburzyło i dało do myślenia. Parafrazując słynny bon-ton Leszka Millera trzeba jednak dodać: prawdziwego Krasnala poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. A tu nam Whielki Krasnal niebezpiecznie karleje. Bardziej zaczyna przypominać trolla lub gnoma.
I jeszcze jedno. Mieliśmy w ostatnich czasach artystów konsekwentnie ukrywających swą tożsamość lub szczelnie chroniących prywatność: pisarz Thomas Pynchan, zespół The Residents, Grupa Guerilla Girls, czy Banksy. W każdym z tych przypadków owa anonimowość ma silne i przekonujące uzasadnienie ideologiczne, artystyczne czy psychologiczne. W przypadku Krasnalsów, po pierwszym okresie zaintrygowania, chowania się pod kominiarkami coraz bardziej wygląda na sprytny chwyt reklamowy i nic więcej. Czas by zrzucić maski i z otwartą przyłbicą powalczyć z artystycznym establishmentem. Choć wątpię, bym się tego doczekał, bo obnażony Whielki Krasnal, jak się każe tytułować, niechybnie by skarlał, zmieniając się w zwykłego thyciego chochlika.

No comments:

Post a Comment