April 24, 2010

WALPAPIER numer 13 THE KRASNALS


19.04 - 26.04. 2010 WALPAPIER numer 13
THE KRASNALS

" The Krasnals i MIK nie doszli do porozumienia co do projektu 13 numeru
/Walpapieru/, który w tej sytuacji nie zostanie zaprezentowany ". MIK

Numer THE KRASNALS dostępny na blogu www.walpapier.blogspot.com
Grupa STRUPEK

The Krasnals - Walpapier nr 13/K27 ścienny tygodnik uliczny [video]
http://www.flickr.com/photos/mik_krakow/4538501133/
http://www.youtube.com/watch?v=6HLMx4dw2Mg



Oświadczenie The Krasnals (fragment):
Do wszystkich artystów, obecnych i potencjalnych, do wszystkich nieświadomych dziwek co dają dupę za uznanie! Do wszystkich dziwek co z pełną świadomością dają dupę za uznanie! Do całej szanownej publiczności dla której uznany artysta to bohater romantyczny nagrodzony za swój wrodzony talent!
Oto cała prawda o współczesnym artyście i jego nędznym losie.
Jedyna dziś praktykowana droga do kariery artysty to dać dupę. Naklejka z napisem „wielki artysta" jest jak cukier dla małpy w cyrku. Jak kasa dla dziwki czy awans dla atrakcyjnej sekretarki. Rozbudowany zarząd korporacji sztuki to niezaspokojony twór w którego głowie słychać jedno: „jak bardzo mi się chce pierdolić!"
Artysta pod którym widzicie napis „wielki" to ten, którego wpasowano w machinę rynkową. To ten który popiera skutecznie odpowiednią ideologię polityczną i zapewnia dochód dla każdego.
Sztuka to wymarzony raj dla spekulantów.
Ale w biznesie sztuką niezbędna jest pozytywna opinia publiczna. Dzięki niej zwabiani są kolejni klienci. Najlepszym wabikiem jest dobre nazwisko kolekcjonera który zakupił pracę lub zaaranżowanie wystawy w prestiżowej galerii. Bo widza mobilizuje znane nazwisko artysty. Szanowny widzu, który oglądasz znaną sztukę, wiemy jak bardzo starasz się ją zrozumieć, zinterpretować. I na odwrót - dobrze wiemy jak nic nie może cię zmusić do takiego wysiłku w przypadku twórców mało znanych, choć niekiedy wspaniałych. Czy można to zmienić?

Dzieło sztuki powinno być wystarczającym powodem, by wciągnąć widza w interakcję. Szanowny widzu, zdaj się na intuicję i kontakt ze sztuką. Porzuć protezy w postaci podpisów pod obrazem, porzuć analizy koncepcji krytyków i kuratorów zanim sam nie nawiążesz dialogu z dziełem, zanim sam go nie ocenisz.
Dzisiejsi wielcy artyści których starasz się podziwiać to nie tylko dziwki, ale i kalecy. Sami nie są w stanie zrobić nic bez cycka korporacji. Potulnie siadają na wózkach inwalidzkich i jadą tam gdzie popchnie ich kierownictwo. Mechanizmy świata sztuki uzależniają i ograniczają twórczą
wolność. Do tego kłamią prosto w twarz, że sami o nią walczą.

A nam na wolności zależy najbardziej! I jest wielu znakomitych artystów którzy marzą o wolności. Ale postawieni są przed beznadziejnym wyborem: wstąpić w szeregi korporacji (jeśli tej spodoba się otwór odbytniczy petenta), lub zdać się na własne siły. Samodzielność skazuje jednak artystę na brak konkurencyjności i najczęściej popadnięcie w otchłań zapomnienia.

Artysta niezależny nie dostępuje wielu zaszczytów: nie czerpie z publicznych źródeł finansowania, nie ma prawa wystawiać w publicznych prestiżowych instytucjach, nie piszą o nim etatowi korporacyjni krytycy, nie jest promowany ani sprzedawany na targach sztuki typu Frieze czy Basel, nie załatwia się zakupu jego dzieł do muzeów ani żadnych liczących się prywatnych kolekcji, nie bierze udziału w Polskim Roku w Londynie, czy Tel Avivie. Tym samym jego biografia czy CV niczym nie może dorównać artyście korporacyjnemu. Konkurencyjne mogą być
jego prace - pod warunkiem że publiczność jakimś cudem zechce rzucić na nie okiem…

No comments:

Post a Comment