April 29, 2012

awh... Too much Beauty!

Zbieg okoliczności albo intuicja - dwa dni po opublikowaniu tego posta "Krzyk" Edvarda Muncha sprzedał się za rekordową kwotę 120 mln dolarów.
http://www.bbc.co.uk/news/entertainment-arts-17926519
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,11654555,Rekordowa_aukcja___Krzyk__Muncha_sprzedany_za_blisko.html?obxx=11654555&v=1&pId=17321088&send-a=1#opinion17321088

The Krasnals "Krzyk / awh... too much beauty! / Tribute to Edvard Munch / z cyklu Piękno w Sztuce". 2012. Olej na płótnie. 80 x 60 cm
Czyli opowieść o kuratorze przestraszonym niespodziewaną ilością piękna w sztuce.

Jedna z definicji sztuki wygłoszona przez Andę Rottenberg brzmi:
Jeżeli sztukę robi artysta i pokazuje ją w muzeum, czy w galerii, to znaczy że on to traktuje jako sztukę. A jeżeli właściciele, czy dyrektorzy galerii się na to zgadzają, to znaczy przyjmują też takie założenie. Dyrektor przyjmuje że sztuką jest to, co mu się spodoba. To jest forma umowy społecznej. Takiej jak każda inna. Ponadto dzisiaj sztuka nie posługuje się kategorią piękna, bo piękno mamy w przyrodzie.

Oczywiście taka definicja sztuki jest nam obca, zwłaszcza gdy nasz „gust” różni się od czołówki polskich kuratorów. Czy rzeczywiście nie jest sztuką to, co nie spodoba się aktualnemu establishmentowi sztuki? Gdyby takimi definicjami mieli przejmować się artyści, historia sztuki uboższa by była o niejedno nazwisko. Taki np. Andy Warhol… Nadaję komunikat dla mas. Moje obrazy podobają się zwyczajnym ludziom. Ludzie inteligentni dopiero po latach docenili szkołę abstrakcyjnego ekspresjonizmu, przypuszczam więc, że trudno intelektualistom uznać to, co robię, za sztukę. Miałby też w głębokim poważaniu to, co Anda Rottenberg uważa o pięknie w sztuce: Maluję po prostu rzeczy, które zawsze uważałem za piękne, rzeczy używane codziennie, o których nigdy się nie myśli. Maluję to, co lubię.
Pytanie: co jest w efekcie końcowym ważniejsze dla odbiorcy, gdzie zyskuje więcej – w kontakcie z tym co lubi ekspert sztuki, czy z tym co lubi artysta?

6 comments:

  1. No pięknie, pięknie

    ReplyDelete
  2. aby zrozumieć Panią Andę należy posłuchać tego:
    -Co mają zrobić młodzi twórcy by zaistnieć?
    http://www.youtube.com/watch?v=cy6Ez853Nso&feature=player_embedded
    --------------------------------------
    Takie pytanie zadaliśmy Krzesimirowi Dębskiemu... Ameryka! i to jest śmieszne i przerażające zarazem....(?)

    ReplyDelete
  3. "Sztuka" dziś to przyczółek polityki więc nie ma lekko. Może być nawet ŁADNA byleby była Poprawna. To jest forma umowy społecznej.

    ReplyDelete
  4. Osobiście twierdzę, że Munch sprzedał się tak drogo DLATEGO, że Was post został opublikowany. Gratuluję Krasnale!

    ReplyDelete
  5. ...do której potrzebni są wprawieni w boju artystycznej propagandy żołnierze. Najlepiej wziąć z górnej półki "generała", poprawny ideologicznie i za forsę zrobi wszystko!!!

    ReplyDelete
  6. Zapraszam anonimowych Krasnoludków do symbolicznego poparcia FAMA - Anonymous Art Movement (2012), zapoczątkowanego spontanicznie na blogu "Sztuka na gorąco", http://sztukanagoraco.blogspot.de/2012/05/krytyka-z-palemka-w-tle.html#comment-form

    Tam zostały przedstawione „NOTES TOWARDS A MANIFESTO ON ANONYMITY”.
    Za przykładem waszych artystycznych akcji i jedyną w swoim znaczeniu artystyczną manifestacją w Polsce, i innych anonimowych Braci na świecie (Pynchon, The Residents, etc.) ANONIMOWOŚĆ odżywa na znaczeniu.

    Przyłączcie się do FAMA - Anonymous Art Movement (2012) i bądźcie jego współtwórcami!!!
    Wasza postawa jest przykładem dla przyszłych Anonimowych Braci!

    Anonim :)

    ReplyDelete