June 30, 2011

PINK REVOLUTION - MAKE LOVE NOT ART

Dnia 17 lipca. Gratulujemy anonimowym artystom celnej, trafnej kontynuacji naszej pracy. "nie ma Miłości". Właśnie o to chodzi - przyłączajcie się i wyrażajcie swe odczucia, emocje. W ten sposób jest nas więcej. Pozdrawiamy!



Jaka może być rada na hipokryzję i brak kręgosłupa moralnego „Babilonu”? Co można zrobić z gnidami żerującymi na pięknych hasłach jak sztuka, piękno?

W ramach festiwalu Malta ruszył w Poznaniu alternatywny projekt The Krasnals pod hasłem MAKE LOVE NOT ART. Jest to nasza wystawa w przestrzeni miejskiej jako odwołanie do tegorocznego tematu Malty – „Wykluczeni”. Wielki napis MAKE LOVE NOT ART został zamieszczony na głównym kontenerze w poznańskim Kontener Arcie jako motto tego miejsca stworzonego przez niezależnych twórców. Druga lokalizacja to przystanek szybkiego tramwaju Pestka – gdzie zawisły 4 bilbordy The Krasnals z pokrewnymi sloganami odwołującymi się do hipisowskiej rewolucji z lat 60-tych. Do tej akcji zaprosili nas z kolei ludzie z firmy Encredibo, będący jednocześnie niezależnymi artystami z kręgów muzycznych.
Hasło MAKE LOVE NOT ART zostało zainaugurowane przez Krasnali na tegorocznym biennale sztuki w Wenecji. Okazało się, że zgarnia coraz więcej zwolenników, swym przesłaniem idealnie trafia w aktualną sytuację sztuki, jej kondycję zwłaszcza jeśli chodzi o relacje z publicznością, z odbiorcą. Słowo ART które stało się synonimem sztuki korporacyjnej, coraz bardziej tożsame staje się z kultowym Babilonem o którym śpiewa Brygada Kryzys:
fallen, fallen is babylon
and the wall of babylon is fallen
love is the shelter, love is the key
love is all creation
reality is living free
love is our liberation


Szerokie środowiska alternatywne, niezależne od establishmentu sztuki, ku naszemu uradowaniu, z otwartymi rękoma przyjęły nasze hasło, tworząc z niego aktualne motto. Jednym z takich miejsc są wspomniane Kontenery poznańskie nad Wartą - świetna inicjatywa, która jest autentycznym, żywym centrum kultury z aktywnym udziałem mieszkańców miasta. Do stworzenia takiego miejsca niezbędne było zaangażowanie i pasja twórców, przy udziale niewielkiego budżetu - w porównaniu np. do nieopodal postawionego pawilonu promocji miasta Poznania. W takich miejscach jak np. kontenery, kontakt z kulturą daleki jest od uwikłania w nieczyste intencje i mechanizmy służące partykularnym interesom całej koalicji sztuki, o czym szczegółowo pisze np. Piotr Sarzyński w artykule „Robienie trąbą w trąbę”. Okazuje się, że jest spora warstwa osób, która posiada zapotrzebowanie na szczery, bezpretensjonalny kontakt z kulturą. Na kontakt ze sztuką która zamiast serwowania łamigłówek z banalnym rozwiązaniem, zamiast edukowania na siłę czy wmawiania swej pseudointelektualnej ukrytej wartości, zaproponuje coś co można by ująć jako piękno, spotkanie w sferze emocji, wzbogacającą refleksję. Czyli symboliczne dążenie do zastąpienia słowa ART słowem LOVE.
Hasło to jednocześnie wspiera publiczność w tym, aby nie godzić się na bezkrytyczne przyjmowanie tego, co podsuwa nam do skonsumowania „kultura wysoka”.
Spójrzmy logicznie – czym różni sztab marketingu sieci sklepów z ciuchami od sztabu ludzi pracujących na sukces „establishmentu” sztuki? Niczym! Bardzo wyrazisty jest przykład wciągania do swoich sieci obiegu niezależnego. I tak od wielu już lat możemy kupić w sieciówkach gadżety i ubrania charakterystyczne dla subkultury hipisowskiej, pankowej, metalowej. Bo jest to coś niby wyjątkowego i się dobrze sprzedaje. Ale z niezależnością nie ma już nic wspólnego prócz czystych skojarzeń z przeszłością. I dokładnie to samo robi sztuka – być może właśnie na przykładzie innych korporacji. Nie ma już imprezy, wystawy, biennale, która nie dotykałaby tematu alternatywy, niezależności, ale jednocześnie nie promowałaby swoich artystów. Np. czytając program do mającego się odbyć we wrześniu Europejskiego Kongresu Kultury we
Wrocławiu – zauważymy że jednym z przewodnich tematów jest Trickster nawiązujący do działalności Pomarańczowej Alternatywy. Zamiast jednak zaproponować rzeczywistą alternatywę, w roli trickstera wystąpi ni stąd ni zowąd – Mirosław Bałka, Monika Masłowska. Dodatkowo rzuca nam się bez ogródek zdanie „Działania Pomarańczowej Alternatywy stały się punktem wyjścia do myślenia o programie performatywnym, który będzie towarzyszył Europejskiemu Kongresowi Kultury. W programie nie pojawi się jednak żadna akcja słynnych aktywistów ani nawet dokumentacja ich dokonań.” Analogicznie absurdalna sytuacja na festiwalu Art Boom w Krakowie – kilku twórców miało wykonać projekty nawiązujące do działalności niezależnej Pomarańczowej Alternatywy – i wykluczono z udziału między innymi The Krasnals właśnie z powodu tego że są niezależni i nie odpowiadają ze względu na polityczne rozgrywki i wewnętrzne interesy. O dziwo im wyżej ktoś w hierarchii, tym chętniej zwie się np. niezależnym kuratorem, a tym bardziej niezależnym artystą. I kto tu jest maltańskim „wykluczonym”?



Jaka może być rada na hipokryzję i brak kręgosłupa moralnego „Babilonu”? Co można zrobić z gnidami żerującymi na pięknych hasłach jak sztuka, piękno? Trzeba podjąć konkretne kroki aby skutecznie ich wytępić! Śmierć tyranom! Śmierć sługusom polityków! Sprawdźcie kto z artystów będzie reprezentować Polskę podczas prezydencji w Brukseli – te same szmaty! Śmierć „Sztuce”, niech żyje „Miłość”! Szczególnie zwracamy się do młodych ludzi – z dala od machiny sztuki! Uprawiajcie miłość – jeśli powstanie sztuka, będzie owocem tej miłości! Nie pozwólmy aby założono nam maski unicestwienia jak w klipie Pink Floydów i aby przerobiono nas na mielonkę!












Słowa kluczowe: Malta Festiwal "Wykluczeni", Kontener Art, Pink Floyd "Another Brick in the wall", Brygada Kryzys, 54 Venice Biennale

25 comments:

  1. WOW WOW WOW!
    Od dawna z zaciekawieniem obserwuję poczynania The Krasnals. Było mi miło kiedy kilka lat temu umieściliście link do mojej strony na swoim blogu!
    Stąd trudno mi uwierzyć, że grupa nie wiedziala o moim projekcie MAKE LOVE NOT ART rozpoczetym na początku tego wieku! Czytając Wasz opis projektu spodziewalam się jakiejś wzmianki ale niestety - nic takiego nie figuruje. Nie mam wyjścia jak uznać hasło za plagiat!
    Małgorzata Butterwick

    ReplyDelete
  2. Witamy!
    Nigdy nie mówiliśmy o tym, że chcemy być pierwsi czy oryginalni. Nic z tych rzeczy. Nie chodzi tu o oryginalność lecz kontekst do obecnej, wymagającej tego sytuacji. Jeśli to hasło pojawiło się u Ciebie dużo wcześniej to świetnie! Jest nas więcej, zaraz zagłębimy się w lekturę na twojej stronie :)
    Ale w internecie sprawdzając na ciebie niestety nie natrafiliśmy - tak na pewno byśmy nawiązali. Jedynie znaleźliśmy coś takiego : http://www.makelovenotart.com/makelovenotart/Home.html
    Dużo zawieruszenia przeszła nasza strona, i linki nie są pouzupełniane - wrzucamy od razu.

    Pozdrawiamy ciepło!

    ReplyDelete
  3. Już wrzucone :)

    P.S.
    Od dawna wyznajemy już banalną zasadę, że wszystko już zostało wymyślone, więc jedynie można się bawić w umiejętne zastosowanie już wymyślonych elementów.

    ReplyDelete
  4. Po wpisaniu w googla moja strona wyskakuje na jednym z pierwszych miejsc. No i "poznaliśmy" się wcześniej, a o projekcie było sporo wzmianek. Nie chcę wartościowac Waszych przekonań co do praw autorskich, ale hasło projektu mówi za siebie - bycie fair jest ponad artbiznesem! :) MB

    ReplyDelete
  5. Pani Małgorzato.
    W żaden sposób nie podważamy tego, że wykorzystała Pani przed nami ten tekst. Natomiast nie zgodzimy się z tym, że to Pani go wymyśliła, gdybyśmy przeszukali lepiej internet to na pewno znaleźlibyśmy dowody na to, że ktoś przed Panią również używał tego hasła. To trochę tak jakby Pani przypisywała sobie wynalezienie samochodu! My natomiast korzystając z niego przedstawiamy model najnowszej generacji, doskonale przystosowany do obecnych warunków jazdy (chodzi o kontekst). Na pewno nie jesteśmy pierwszymi, którzy wykorzystali to zdanie i przy okazji mamy wielką nadzieję, iż nie będziemy ostatnimi. W tym świetle Pani argumenty mogą się wydawać troszkę infantylne.
    Po Pani wpisie przeprowadziliśmy małe investigation co również polecamy. Gdyby Pani wpisała Make Love Not Art w grafikach google zobaczyłaby Pani także inne prace innych artystów wykorzystujących ten slogan (z przykrością stwierdzamy, że Pani pracy nie udało nam się tam znaleźć, co oczywiście może być winą wyszukiwarki)
    Do nich także miałaby Pani pretensje, że używali, używają i będą używać tego hasła? Skoro Pani mówi o prawie autorskim, i że nie życzy sobie Pani aby inni wykorzysywali to hasło to powinna Pani je opatentować i sprawa z głowy. My tego nie zamierzamy robić.
    Pozdrwaiamy.

    ReplyDelete
  6. Pani Małogrzato oto kilka przykładów, życzymy miłej zabawy w poszukiwaniu winnych.

    http://guterstoff.com/category/kunststoff
    http://www.qompendium.com/trivial/?archive=200901 (18 tekst od góry)

    http://www.ccaa.nl/page/32680/en

    http://www.mayavenkova.com/site/Friends.html (druga pozycja od góry)

    http://files.blogter.hu/user_files/21486/pics/make_love_not_art.jpg

    http://makelovenotart.blogspot.com/2010/03/blondie-rapture.html?zx=45f7f654737f759d

    Pozdrawiamy

    ReplyDelete
  7. Owszem, wymyśliłam...to było dość dawno, ok. 10 lat temu. A po wymyśleniu sprawdzilam w google i innego takiego projektu artystycznego wowczas nie było.
    Nie twierdzę, że nikt inny nie mógł na to wpaść, ale nie wierzę że przez tyle lat Wy nie potknęliście się o moje hasło (choćby linkując kiedyś moją stronę do Waszej!) i tak podobne do Waszego uzasadnienie. Jedyna różnica jest taka, że ja nie postarałam się o sponsoring na billboardy i nie ciągnie mnie do Wenecji;) MB

    ReplyDelete
  8. Oczekiwanie podstaw uczciwości w świecie sztuki nie jest infaltylne, choć moze naiwne, i jest to tylko smutna konstatacja. A od kiedy sztuka to tylko grafika!? Proponuję użyć przeglądarki tekstowej, wyskakuje co trzeba. I skoro zrobiliście taki risercz to może nalezy odnieśc się w projekcie do faktu, że to już cały ruch, a nie Wasza inicjatywa!;)

    ReplyDelete
  9. Pani Małgorzato

    Teraz już całkiem nie rozumiemy, w czym leży problem, bo ni jak nie jest naszą winą, że nie postarała się Pani o sponsoring czy też, że nie wybrała się Pani do Wenecji. Może mieć Pani żal tylko i wyłącznie do siebie – nam również jest przykro. W związku z tym nic dziwnego, że nie było nam dane natknąć się na Pani pracę (mimo iż Pani nam nie wierzy.) Szczerze powiedziawszy nigdy nie analizowaliśmy Pani twórczości. Swego czasu mogła nam się wydać ciekawa (na pierwszy rzut oka) i może dlatego daliśmy linka, a dzisiaj po Pani pierwszym komentarzu musieliśmy odświeżyć sobie pamięć i sprawdziliśmy kim Pani jest i czym się zajmuje W żaden sposób nie chcemy umniejszyć wartości Pani twórczości ale nigdy nie śledziliśmy Pani poczynań. Zresztą ta dyskusja to doskonały krok marketingowy w celu przypomnienia o sobie światu. Gratulujemy!

    Twierdzenie, że Pani to wymyśliła nadal jest troszkę śmieszne, a powoływanie się na wyszukiwarkę Google gdy miała ona dwa latka jest raczej zabawne choć może się z prawdą nie mijać, a gdyby rzeczywiście tak było to tym bardziej powinna Pani żałować, że Pani tego nie opatentowała.

    Pani Małgorzato, ale wciąż bardzo się cieszymy, że dziesięć lat temu ( w zamierzchłej przeszłości) używała Pani dzisiejszego, naszego hasła grupy THE KRASNALS „MAKE LOVE NOT ART”!!!

    Pozdrawiamy

    ReplyDelete
  10. Do anonimowego.

    "...nalezy odnieśc się w projekcie do faktu, że to już cały ruch, a nie Wasza inicjatywa!;)"

    A kiedy mówiliśmy o tym, iż to nasz ruch? Oczywiście, że my tego nie zapoczątkowaliśmy i temu absolutnie nie przeczymy,ale z drugiej strony inicjatywa nasza, gupy The Krasnals a niektóre z jej znaczeń jak najabardziej możnaby odczytać w kontekście ruchu MAKE LOVE NOT ART.

    Pozdrawiamy

    ReplyDelete
  11. Ja nie mogę jaka Pani zadufana w sobie, żeby nie móc uwierzyć, że przez 10 lat ktoś nie mógł wpaść na Pani hasło. W ogóle artyści wszyscy jesteście porąbani. BTW jako, że sztuki za bardzo nie śledzę ale że ktoś kiedyś mi powiedział o Krasnalach i od nich usłyszałem po raz pierwszy hasło Make Love Not Art. więc Make Love Not Art kojarzy mi się tylko z The Krasnals. Sorry

    P.S. W ich wydaniu to nie tylko puste hasło gdzieś zawieszone w Internecie, ale też szereg ciekawych akcji.

    ReplyDelete
  12. The Krasnals są poprostu lepszymi marketingowcami.

    ReplyDelete
  13. Jakoś spodziewalam się takiego tonu. Jesteście coraz bardziej przewidywalni. Ciekawe, ze Wasza jakże celna kontestacja zjawisk rządzących sztuką zapędzila Was w kozi róg - wyśmiewania artystow, ktorzy z jakichś względów nie robią "kariery". Jeśli chcecie wiedzieć co nie ciągnie mnie do sponsoringu i Wenecji (i - uprzedzając - zapewne vice versa) przejrzyjcie wlasną twórczość od początku. Tam jest cala odpowiedż.
    A jeśli dzięki Wam przypominam "się" światu (światu?? - chyba skupionemu wokół Was swiatkowi;) to jest to raczej "dzięki" Waszej arogancji. Której oczywiscie gratuluję, bo "działa".

    ReplyDelete
  14. Do anonymous 2 pietra wyzej .."że sztuki za bardzo nie sledzę"...
    to pewnie nie wie Pan/Pani o wielu szeregach ciekawych akcji. Właśnie akcjami na żywo się zajmuję, a Krasnals dzialają mocno w internecie. Piętro wyżej - racja. W sumie wszystko sie zgadza, odpowiedzi same się sypią i chyba już nic tu nie mam do dodania. pa! MB

    ReplyDelete
  15. "Owszem, wymyśliłam...to było dość dawno, ok. 10 lat temu. A po wymyśleniu sprawdzilam w google i innego takiego projektu artystycznego wowczas nie było."

    Pani Małgorzato

    serdecznie gratulujemy Pani "pierwszeństwa". "Pierwszeństwa" i zarazem "oryginalności". Oto poniżej dowód na to jak się Pani ciężko myliła, a raczej próbowała oszukać opinię publiczną w Polsce.
    To jest link do twórczości Pana Tassosa Pavlopoulosa:
    http://www.kalfayangalleries.com/new/viewexhibition.php?EXHIB_ID=14
    gdzie znajduje się publikacja o tytule Make Love Not Art z roku 1996 czyli dużo przed Panią. Do tego Pan Tassos Pavlopoulos często gościł w Polsce, przy okazji jego licznych wystw w naszym kraju. Także idąc śladami Pani myślenia na pewno musiała Pani to widzieć i zapewne od niego "zapożyczyła" Pani to hasło. Więc Pan Tassos Pavlopoulos powinien oskarżyć Panią o PLAGIAT tak jak Pani zrobiła to względem nas w pierwszym komentarzu "Nie mam wyjścia jak uznać hasło za plagiat!"

    Głupio co?

    Możemy dalej poszukać wstecz na pewno będzie tego więcej. Aha i jeszcze jedno niech sobie Pani daruje gadki o naszej arogancji i przewidywalności bo na tym polu nie jest Pani ani PIERWSZA ani ORYGINALNA.

    Pozdrwaiamy serdecznie
    Peace and loooove and
    http://w823.wrzuta.pl/audio/atlxfQNhmyX/peja_-_tak_bardzo_chce

    ReplyDelete
  16. sam wkręciłem się w szukanie tego hasła i znalazłem
    Daniel Matej

    Make love not art! (Lucy’s Diamonds Are Forever) (1995) (svetová premiéra)
    http://www.hc.sk/melos-ethos/melos_program_rok.php?ffrokid=155&lg=sk&fr_rok= (dla potwierdzenia autentyczności informacji :))
    czyli rok przed panem tassosem ;) i dużo więcej przed panią Małgorzatą ;)

    ReplyDelete
  17. Brawo Krasnale!! od początku mieliście rację co do tego, że już wcześniej ktoś używał tego hasła. A wasza przeciwniczka jakby miała chociaż trochę klasy to przyznałaby wam w tym momencie rację i przeprosiła za pomówienie o plagiat sama będąc tą, która zrzyna od innych
    pzdr

    ReplyDelete
  18. Pani Małgosiu.

    Co do hasła The Krasnals

    By treść została przekazana musi mieć odpowiednią formę, a takową posiada praca The Krasnals. Odpowiednia czcionka, pacyfki, kolor, to wszystko przyciąga uwagę widza. Natomiast Pani praca jest nudna i bez wyrazu, nikogo nie zaciekawi, a do tego w żadnym wypadku nie kojarzy się z hipisami. W wyniku tego praca jest formalnie nieudana, co za tym idzie brakuje jej trafnego przekazu, który jest widoczny w pracy The Krasnals. Gdybym spotkał billboard z napisem, który Pani proponuje nie zwróciłbym na niego uwagi. Skąd w ogóle pomysł na zastosowanie tego pseudo neogotyckiego stylu? U Pani brakuje właśnie miłości i radości. A Krasnale nawiązali do wielkiej tradycji hipisowskiej, a to trafia. Użyli wyjątkowo znaną estetykę popkulturową.
    Poza tym proszę zauważyć, jak szeroko skrojona została akcja grupy The Krasnals. Ich hasło pojawiło się na Biennale w Wenecji, na koszulkach, chorągiewkach, na billboardach itp. Teraz jedyne o co może mieć Pani pretensje to o to, że nie zadbała Pani o taką promocję „swojego” hasła. Sam posiadam przypinkę z napisem Make Love Not Art produkcji The Krasnals, które rozdawane były na festiwalu Ethno Port, a teraz Krasnale jeszcze wpisują się w Malta Festival.
    Oprócz tego to jest tylko jedno hasło, a na Pestce są jeszcze trzy dodatkowe. Nie ma co się unosić dumą, i o ile Krasnale wiedziały o tej pracy wcześniej, a z tego co napisali nie natrafili na nią, to co najwyżej mogła ona posłużyć za inspirację. Prosiłbym aby nie używała Pani tak nadmuchanych haseł jak plagiat. Bo to w kontekście neopostmodernizmu brzmi, tak jak wcześniej napisały Krasnale, po prostu śmiesznie.
    Jako artystka powinna Pani wiedzieć, że sztuka używa różnych narzędzi, form itd. Zastosowane w różnym miejscu i czasie oraz w odpowiedni sposób, tworzą konkretne dzieło. Porównując obydwie prace można stwierdzić bez problemu, że Pani praca jest zupełnie inna niż ta wykonana przez The Krasnals.

    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  19. No tak, nie mogłam sobie darowac i nie zajrzec tu jeszcze, i owszem, robi sie coraz bardziej obsesyjnie i smakowicie. Wolontariuszom tropienia w necie życzę owocnych badań! A Pan Henio (to od Małgosi;) z góry przedstawia ciekawy przykład jak sprowadzić konkretną dyskusję na manowce- czyli zastepcze watki poboczne. Po pierwsze - nikt nie zarzuca Krasnalom plagiatu grafiki. Dla mnie jako performerki strona czysto formalna jest dalece drugorzędna - choć jest to oczywiście postawa dyskusyjna i blagam nie rozwijajmy tego tematu-rzeki tutaj. To czy Panu się moja grafika czy stylistyka podoba czy nie - nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą mnie się billboard Krasnali podoba, siedzi w ich formule, która jest zupelnie inna od mojej. Zajmujemy się też nieco inną sztuką. Moje dzialania są efemeryczne i strona www to jedynie ukłon w strone jakiejś dokumantacji. Niemniej hasło Make Love Not Art z opisem idei i fotkami robionych przeze mnie koszulek (a także zdjęcia performances robionych pod tym hasłem w różnych krajach swiata) są na stronie od początku jej istnienia. Hasło jest na stronie głównej. Krasnale zlinkowali moją stronę po tym, kiedy braliśmy "oboje" udział w dyskusji na pewnym poczytnym blogu. Sensowne jest więc wnioskować, że na nią zajrzeli. Jeśli nie - jak utrzymuja - to jest to rzeczywiście "szara strefa", odpowiedż pozostanie tajemnicą. Przypominam też, że w wyroczni googlowej moja strona wyskakuje jako jedna z pierwszych, TK przyznają że robili taki rekonesans więc jest to po prostu niekonsekwentne.
    Jak już wspomnialam zawsze kibicowalam TK i nawet fakt, że wcale nie występują "w ramach" festiwalu Malta widzę na plus, bo ogólnie podzielam ich ogląd świata sztuki. Fajnie byłoby, gdyby szła za tym także dbałość o tzw. etykę zawodową. Moje uwagi dotyczą wyłącznie wykorzystania hasla jako tresci, a nie jednostkowej "pracy". Dla mnie w ogóle takie pojęcie w sztuce nie istnieje, liczy się proces. Szanuje marketingowa obrotność najmłodszego pokolenia artystow ale wcale nie uwazam, że artyści reprezentujący inną postawę muszą skazywać się wyłącznie na "inspirowanie" przyszłych pokoleń. Wiele razy w swoich tekstach wspominalam, że performance jest przez mainstream traktowany jako kopalnia pomysłów, z której bezkarnie można czerpać - i do jakiegoś stopnia faktycznie etos performerski zakłada taki idealizm. Ale bez przesady. Jeśli, jak Pan pisze, moje hasło ich zainspirowało, nalezało o tym po prostu wspomnieć w materialach promocyjnych, i byloby ok.
    Zgadzam się, że pojęcie copyright w dzisiejszej sztuce jest bardzo problematyczne i wiele jest przykładów totalnie absurdalnych oskarżeń. Niesposób też robić sztuki pod ciągłą presją, że ktoś moze coś wymyslił wczesniej. Ale warto zachowac minimum czujności zwłaszcza w relacji do sztuki tworzonej w tym samym czasie, kraju, niemal środowisku.

    A w czyjej sztuce jest więcej milości i radości (no może bez przesady z tą radością) ... ha ha... jest to właściwie jedyny temat, ktorym sie zajmuję, i który mnie interesuje. Krasnale jakoś mi się z tymi klimatami nie kojarzyli, choć bywa u nich sporo sexu i to na pewno jest jakaś część wspólna;) A to czy ktoś woli styl hippie czy SM czy pinup girl czy...itd itd... to już całkiem inna sprawa. I na tym bym zakończyła pozdrawiając wszystkich. MB

    ReplyDelete
  20. Niezrozumiałym jest dla mnie, że Pani wciąż utrzymuje, że hasło The Krasnals MAKE LOVE NOT ART jest jej wymysłem i własnością, mimo, iż wiemy, że powstało, zanim Pani go użyła.
    I mam wiele wątpliwości, jeśli chodzi o etykę zawodową w świecie sztuki. Czym ona jest Pani zdaniem?

    pozdrawiam
    Ala Waliniec

    ReplyDelete
  21. Zgadzam się z Panią, że strona formalna jest jak najbardziej stroną drugorzędną ale jakże istotną i właśnie dlatego grafika Krasnali na mnie działa, a Pani nie.

    Pozdrawiam
    Pan Henio

    ReplyDelete
  22. Nie twierdzilam że hasło jest moją "wlasnością". Proszę może przeczytać to co powyzej napisalam. Nic więcej do dodania nie mam.

    Ma Pani takie "wątpliwości"?? To zabawne słowo. Ta etyka jest dziś niebytem. Można pytać czym powinna być, ale to zadanie dla superbohaterow;).

    ReplyDelete
  23. Panie Henryku, kwestie "treść" i "forma" przerabia się w podstawowce. Myli Pan poziomy. Ale są przecież tacy którzy wolą mieć na ścianie reprodukcję, bo bardziej się błyszczy, a oryginał taki jakiś wyblakły... ;)

    ReplyDelete
  24. Bardzo trafne spostrzeżenie! No i teraz Pani może zobaczyć jak Pani "oryginał" wyblakł.

    Pozdrawiam Henio

    ReplyDelete
  25. "Jeśli, jak Pan pisze, moje(!) hasło ich zainspirowało, nalezało o tym po prostu wspomnieć w materialach promocyjnych, i byloby ok."

    Jak więc dbać o niebyt, Pani Małgorzato

    Ala Waliniec

    ReplyDelete