October 23, 2012

Fragment nr 1 "Bitwa pod Grunwaldem – Statek głupców"

Obraz wielkości 430 x 990 cm składa się z dziesięciu płócien 215 x 198cm. Każde z nich stanowić może oddzielny, wykończony obraz, z osobną opowieścią.



Fragment 1
„Śmietnik”
The Krasnals "Bitwa pod Grunwaldem". 2012. Olej na płótnie. 430 x 990 cm. Fragment nr 1 „Śmietnik”

Nad rozległym śmietniskiem społecznym, śmietniskiem kultury zobrazowanym w stylu Hironima Bosha, przelatują na pluszowych jednorożcach Kuba Wojewódzki z Szymonem Majewskim. To narzędzia popkultury, za pomocą których dyryguje się umysłami milionów Polaków. Producenci błazenady, pustego, debilnego, trującego, pseudointelektualnego śmiechu, niczym Joker z Gotham City. Są to główni prekursorzy i kierownicy od infantylizacji społeczeństwa. W śmietnisku tym wszyscy walczą ze wszystkimi, o swój własny interes. A miejscem tej walki nie jest geograficzny skrawek ziemi, lecz przestrzeń medialno – wirtualna, dryfująca niczym statek głupców ku wyimaginowanej krainie władzy.

Jako przodownik tłumu wyskakuje na przód Boczek z kiełbachą, ze słynnego serialu „Świat według Kiepskich”.
Po lewej stronie obrazu widać trzyosobową grupę złożoną z pędzącego na karym koniu Olbrychskiego z szablą Kmicica, Boczka z kiełbasą i polskiego łucznika - Chopina, który zachwycił rzesze kobiet, usiłując oczarować je na miejscu. I tutaj wszystko się zgadza: Kmicic został w bitwie wzięty do niewoli właśnie przez Boczka.

Z lewej strony nad wszystkimi, wypatruje horyzontu Himilsbach jako Sidorowski z „Rejsu”.
Z prawej strony zauważymy nadlatującego Małysza, który próbuje przeskoczyć wszystkich i wydostać się z płótna.
Z tłumu spoglądają twarze manekinów z „Umarłej Klasy” Kantora. Przypominają o sobie po latach, wyrażają nostalgię już kolejnych pokoleń za zagubionymi wartościami, które najprawdopodobniej nigdy nie wrócą. Przywoływać mogą jednocześnie maski bohaterów z innej klasy – ze spektaklu Pink Floyd „The Wall”. Obszerna i niejednoznaczna symbolika motywu maski może dotyczyć w tym przypadku maski obłości poprawności politycznej. Również pozoru, który przywdziewany jest dla zachowania ułudy wspaniałego wspólnie wykreowanego świata.

Hieronim Bosh i jego łyżwa ze śmietnika
Dlaczego w głowę Andy Rottenberg nie jest wbita jest szwedzka łyżwa?
Jeden z Krasnali wparował do pracowni olśniony Boshem i non stop walił cytatami z internetu. 'Nie dość że garbaty to jeszcze inwalida', 'Chrystus na którego nikt nie zwraca uwagi'; 'tam ktoś haftuje'; 'Świnia w czepku zakonnicy'…itp. Zapragnął niesamowicie namalować na bitwie coś odlotowego a'la Bosh. I tak rozpoczął fragment śmietnika w centrum dowodzenia nad Wisłą… Bosh nie ograniczał się w motywach bliskich naszym artystycznym wizjom, w stylu flet w dupie, sranie, rzyganie i inne ohydności związane z fizjologią czy cielesnością. Ogólnie nieprzerwanie w historii aż do dziś, każdy każdego rucha. Bosh jechał na całego, w pełni używając sobie na obrazie. Z absurdalnych motywów na jednym obrazie rozbawił nas stwór chodzący na łyżwach, a motyw łyżwy po prostu zachwycił. Koncept nie był dla nas w ogóle jasny, dlatego stwierdziliśmy, że idealnie nadaje się do sfery sztuki współczesnej, jako zadanie idealne dla kuratorów czy krytyków. Dlatego pomyśleliśmy aby wpakować tę łyżwę w łeb Andzie Rottenberg. I nie tylko dlatego! Przede wszystkim za to, że chciała na czas 600 rocznicy Bitwy pod Grunwaldem wywieźć oryginalne dzieło do Niemiec, a zamiast Matejki w Muzeum Narodowym obywatele mieli podziwiać bardziej nowoczesne dzieła promujące homoerotykę.
Ale zanim zadziałaliśmy z łyżwą, nie mogliśmy znaleźć w googlach żadnego jej ujęcia lekko od tyłu. Sprawdziliśmy w grafikach po polsku, angielsku, i nic. Wskoczyliśmy na stronę translatora i po kolei tłumaczyliśmy łyżwę w różnych językach… W końcu znalazła się – skridskor – rodem ze Szwecji! Wszystko było już gotowe do aplikacji łyżwy na płótnie, aż tu nagle pojawił się motyw umieszczenia wątku sztuki na polu z 'sianem', nad którym tuż pod kozą gimnastyczną Pudziana otwierałby się przepiękny pejzaż Złotopolski. A Andzie pozostało założyć soczysty wianek z polskich zbóż na głowę jako symbol dorodnych żniw zbieranych na polu polskiej sztuki (Złote Żniwa - Golden Harvest)… 



Bohaterowie:
Sidorowski z „Rejsu”, Małysz, Szymon Majewski, Kuba Wojewódzki, Boczek („Świat według Kiepskich”), Tadeusz Kantor, „Umarła Klasa”, Michał Wiśniewski, obserwator / niezależny ekspert z Unii Europejskiej badający stan i kondycję społeczeństwa polskiego, Reksio, Koziołek Matołek, Tytus Romek i Atomek, Bolek i Lolek, Krecik.





October 13, 2012

Fragment nr 5 "Bitwa pod Grunwaldem / Statek Głupców"

Obraz wielkości 430 x 990 cm składa się z dziesięciu płócien 215 x 198cm. Każde z nich stanowić może oddzielny, wykończony obraz, z osobną opowieścią.
Zaczynamy detaliczną prezentację obrazu w dziesięciu odsłonach niczym dekalog.

Rozpoczynamy od fragmentu numer 5

Fragment 5
„Komisja”
The Krasnals "Bitwa pod Grunwaldem". 2012. Olej na płótnie. 430 x 990 cm. Fragment nr 5 „Komisja”

Polski Statek Głupców dryfujący w mglistej szarości
Najodpowiedniejszym miejscem, terenem, czy scenerią do umieszczenia polskiej bitwy XXI wieku okazał się znany jeszcze z czasów średniowiecza, i z obrazu Hieronima Bosha, Statek Głupców – Narrenschiff. To przecież statek pełen załogi reprezentującej różne klasy i stany społeczne, różne postawy etyczne, wzorce osobowe, podróżującej w poszukiwaniu szczęścia. Jest to podróż głupców zapakowanych na statek i wydelegowanych w kierunku ich ziemi obiecanej. Na statku podróżują przedstawiciele wszystkich klas społecznych i zawodów. Przed katastrofą trafiają do krainy wiecznej obfitości. My nie mamy nic przeciwko temu aby powrócić do tej tradycji. Tym bardziej iż raz została ona już wykorzystana w polskiej kinematografii, gdzie słynny Rejs przewoził wybornych przedstawicieli polskiego społeczeństwa czasów PRL-u. Cała górna część kompozycji obrazu przywołuje nostalgiczne czarno-białe obrazy z Rejsu, gdzie z lewej strony wypatruje horyzontu Himilsbach jako Sidorowski, z prawej szanowna komisja ekspertów znająca się na wszystkim, na poważnie ocenia zastałą sytuację.

Komisja
A propos czuwającej nad wszystkimi komisji… Mimo że komunizm minął, niektóre absurdalności pozostały, lub zmutowały w inne formy. Kto w dzisiejszym nowoczesnym społeczeństwie stanowi symboliczną komisję i jury, a kto poddawany jest testom i ocenom? Zwykli ludzie, masowi odbiorcy za sprawą liczby głosów, wysłanych sms-ów, decydują o tym, kto wygra bitwę o sławę, popularność, uznanie, o tym kto wygra wybory. Scenka ta jest też aluzją do mnożących się w telewizji show i konkursów, gdzie niemal za każdym włączeniem telewizora wita nas szanowne grono zasiadające za jurorskim stolikiem.
W sferze sztuki natomiast komisja z Rejsu podważa profesjonalizm osób uważanych za autorytety i decydujących o tym, co jest dobrą sztuką a co nie. Komisja ta jest dyktatem krytyków i kuratorów zasiadających w różnego rodzaju jury, czy radach nadzorczych muzeów. Skompromitowanie po Duchampie wszelkich obiektywnych kryteriów w sztuce sprawiło, że zastąpiono je kryteriami ustalonymi przez rządzącą korporację sztuki. Ta zaś wyznacza takie kryteria, które pozwalają jej na monopolizację środków publicznych na kulturę i realizowanie własnych celów biznesowych. Naturalną konsekwencją tego faktu jest sytuacja, w której jakiekolwiek ocenianie sztuki przybiera formę absurdu i komizmu niczym w scenie z Rejsu.

Bohaterowie
Tuż pod komisją widzimy kilku bohaterów znaczących dla najnowszej historii Polski. Od lewej znajdują się: Dalajlama, Major Waldemar Fydrych – twórca Pomarańczowej Alternatywy i duchowy ojciec Krasnali, Krzysztof Skiba – muzyk i jeden z głównych działaczy Pomarańczowej Alternatywy, Paweł Althamer – artysta kreator kultury, laureat pierwszej statuetki Złotego Fiutka przyznanej mu przez The Krasnals w 2009 roku, Jerzy Buzek który jako Przewodniczący Parlamentu Europejskiego nadlatuje do nas prosto z Brukseli, no i Doda.

Oto obraz w większej rozdzielczości:

October 7, 2012

"Bitwa pod Grunwaldem / Statek Głupców" - Polska Epopeja Narodowa XXI wieku

The Krasnals "Bitwa pod Grunwaldem / Statek Głupców". 2012. Olej na płótnie. 430 x 990 cm

Fellini kręcił Satyricon pod koniec lat sześćdziesiątych w czasach rewolucji obyczajowej. Zdawał sobie sprawę, że właśnie nastąpił kres pewnej epoki. Taki już przecież jest rytm świata – zła jakość wypiera dobrą lub przeciwnie. Pozostaje jednak zawsze nadzieja, że kolejne przepoczwarzenie przyniesie jakość lepszą.


Przekazujemy Wam nową, zaktualizowaną wersję „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki.
Wykorzystując znane każdemu Polakowi dzieło, relacjonujemy pierwszą dekadę XXIw. Obraz, w rozmiarze nieco większym od oryginału (430 x 990 cm – dziesięć części 215 x 198cm), jest komentarzem do otaczającego nas świata, w którym możemy zaobserwować permanentną walkę o władzę, nihilizm oraz upadek wszelkich wartości, w klimacie rodem z obrazów Hieronima Bosha. To komentarz do rzeczywistości już po okresie transformacji, w momencie dążenia Polski do nowoczesności i starań o uplasowanie się na wysokiej pozycji.
Cicho wierzymy iż obraz ten stanie się nową aktualną epopeją narodową.


Ale, mamy dobrą wiadomość!
Drodzy rodacy, nie przejmujmy się, nie dzieje się to tylko u nas! Mamy tak samo jak reszta świata więc nie może nas już trapić odwieczny kompleks Zachodu! Na dodatek radośnie w sposób niezaangażowany podążamy w stronę dekadencji i hedonizmu.

Gratulujemy, w tym konkursie wygraliśmy wszyscy!


Z pozdrowieniami,
The Krasnals

Opis 10 fragmentów "Bitwy pod Grunwaldem / Statek Głupców" 
Obraz w większej rozdzielczości
.

October 6, 2012

The Krasnals na Biennale Architektury w Wenecji 2012

Do 25 listopada trwa Biennale Architektury w Wenecji.

SEPARATED GROUND - projekt 'Tabu-Łamacz' The Krasnals, odpowiedź na tegoroczny temat COMMON GROUND.

Jak można było przypuszczać, nasza 'kontrowersyjna' propozycja nie spotkała się z akceptacją polskiego jury i wybrano projekt nijaki. Zresztą za swoją obłość, poprawność, tandetę i jakże infantylne optymistyczne poczucie wspólnoty - europejskiej - otrzymał on wyróżnienie. W uzasadnieniu swego werdyktu miedzynarodowe jury stwierdziło iż „przypomina odbiorcy o wadze dźwięku i słuchania architektury w doświadczaniu tego, co wspólne". I tu nasuwa się luźne skojarzenie z debilnymi serialami komediowymi, gdzie podkładany jest sztuczny śmiech, by podpowiedzieć publiczności że tu ma być fajnie, trzeba się radować i śmiać (hahaha). To kolejny z wielu już projektów "neo-socrealistycznych" narzędzie manipulacji. Roztacza wizję sielankową, bezrefleksyjną Unii Europejskiej, która ma być fajna, cool, jazzy, trendy, spoko. Zresztą sam temat biennale jest idiotyczny, zawiera zarówno jak i narzuca element manipulacji. Nasz projekt jest natomiast antytezą, zaprzeczeniem. Polskie jury okazało się na tyle płochliwe, raczej totalnie posrane, iż pominięto naszą wizję totalnym milczeniem.
A tak na marginesie, autorka zwycięskiego projektu jest uczennicą niejakiego pudelka salonowego Mirosława Bałki, który stracił już całą sierść od głaskania.

A oto nasza propozycja - która zmusza do spojrzenia na dzisiejszą wspólnotę z innego, bardziej krytycznego punktu widzenia.


SEPARATED GROUND


I know why the caged bird sings.
A bird doesn’t sing because it has an answer, it sings because it has a song.
Maya Angelou

The Krasnals "Separated Ground" - projekt na Biennale Architektury w Wenecji w 2012r. pod tytułem "Common Ground". Projekt o charakterze surrealistyczno-historycznym przedstawia fragment Muru Berlińskiego odbudowanego w 2017r, postawionego przed Pawilonem Polonii.


Tytuł "Separated Ground" dający się przetłumaczyć jako „odseparowany grunt” kojarzy się z jednej strony z odizolowaniem, ograniczeniem wolności, podziałem przestrzeni, z drugiej z jej uporządkowaniem, zmienionym ładem. Chcemy, aby ten wybiegający w przyszłość konceptualny projekt, opierający się na surrealizmie historycznym, postawił pytania o potrzebę ułożenia na nowo kompozycji funkcjonowania obok siebie i ze sobą społeczeństw. Istotnym elementem tej układanki od zarania historii jest architektura. ”Odseparowany Grunt” w kontrze do „Wspólnego Gruntu”, zawiera element wątpliwości co do idei wspólnotowej, pyta o jej granice, zauważa niebezpieczne objawy chaosu, stagnacji i samowyniszczania, pod pozorem swobody i demokracji rosną zastraszającej miary niewidzialne mury, których forma zniewolenia nie jest jeszcze do końca znana. Chcemy, by zastanowić się nad tym, aby w celach prewencyjnych stawić czoło tak abstrakcyjnym wizjom, jak właśnie odbudowa Muru Berlińskiego. Przedstawiamy dokumentację i kopię fragmentu Muru Berlińskiego odbudowanego w 2017 roku.


SCENARIUSZ

Filarem wystawy jest fragment Muru Berlińskiego postawionego przed Pawilonem Polonii.

Projekt ma charakter surrealistyczno-historyczny.

Mur zasłaniałby znacząco polski pawilon, ograniczając całkowicie dostęp na symboliczny „teren polski”. Projekt przedstawiający na nowo odbudowany Mur Berliński, jest koncepcją miejsca odseparowanego od spotkań publicznych, miejsca emanującego zimnem i izolacją. Wnętrze za murem pozostaje dla widza nieokreślone, każe mu się zastanowić, czy zawiera cechy wewnętrznej autonomii, ciepła w murach domowego ogniska, niezależności, czy raczej jest złotą klatką z jej wszystkimi minusami. Jest on także cytatem z utopii i pokłonem w stronę przyszłej historii kilka lat po upadku Unii Europejskiej.

Głównym elementem jest tu wyniesiony przed Pawilonem Polonii charakterystyczny fragment Muru Berlińskiego, znaku izolacji, zbudowany z betonu (może być jego szlachetna odmiana).
Miejsce to będzie skłaniać do refleksji i porównań, do zrewidowania swoich poglądów na temat tego, czy Common Ground jest korzystną przestrzenią dla człowieka, czy w rzeczywistości nie jest tylko populistyczną ideą oddalającą nas od faktycznych dobrodziejstw Separate Groundu.
Będzie to również miejsce służące publicznej wypowiedzi, rodzaj weneckiego Hyde Parku, gdzie każdy może przynieść system nagłaśniający i powiedzieć co myśli, albo napisać to na murze. Miejsce to, bez jakichkolwiek opłat, wolne od cenzury, bazujące jedynie na wspólnotowej energii Common Groundu, na zewnątrz Muru powinno z różnym natężeniem służyć wszystkim zwiedzającym biennale. Warunkiem jest pozostawienie przestrzeni przed murem publiczności oraz zaopatrzenie miejsca w informację o jego funkcji.


KONCEPCJA

„By the 2016, European Union was bankrupt. In most countries, wages were low. Citizens lived in poverty; EU leaders and Corporation magnates lived in luxury. But the end was near… On Friday, Jan. 9, 2017, the people won. That weekend, the Polish government closed its borders, forbade other citizens to visit the country. The world watched the celebrations on television. After 28 years, the Berlin Wall had risen again.” (The Europe Times, 12.09.2017)

Na czym polega w przypadku Muru ów swoistego rodzaju krąg narodzin i śmierci, destrukcji i budowania na nowo, cykliczności przemiany przyrody?

Sięgnijmy na moment pamięcią do Muru autorstwa zespołu Pink Floyd, który to stał się najbardziej kultowym murem w najnowszej historii kultury, gdzie odbyła się jedna z najbardziej dogłębnych analiz muru w ujęciu metaforycznym:
W finałowej scenie Pink zostaje skazany na zburzenie muru z taką pieczołowitością budowanego i powrót do życia. Mimo wszystko The Wall kończy się optymistycznym akcentem. Co prawda świat bohatera zostaje pogrzebany odłamkami walącej się ściany, lecz jednak okazuje się, że poza nią toczy się normalne życie. Ten optymizm jest jednak połowiczny. W ostatnich sekundach „Outside the Wall” słychać "isn't it where..." (pol. czy to nie tu...), natomiast na początku albumu, w pierwszych sekundach „In the Flesh?” można usłyszeć "...we came in" (pol. ...zaczęliśmy). Obrazuje to cykliczność albumu, ukazanie niezniszczalności muru - raz zburzony będzie nadal rósł.
Dziś coraz bardziej namacalne staje się pytanie - czy Europa w obecnej formie, coraz mocniej zacieśniającej więzy, nie jest na etapie gdy instynkt ponownie uruchamia się do stworzenia muru, dystansu, przestrzeni oddechu. Poprzez projekt odbudowy Muru Berlińskiego Polska symbolicznie na biennale w Wenecji (w przeciwieństwie do bieżących rzeczywistych wydarzeń politycznych) jest jednym z krajów który jako pierwszy podejmuje taką inicjatywę.
Twory takie jak państwa, wspólnoty, kontynenty, są niczym innym jak organizmami żywymi. Jedną z najistotniejszych cech, w jakie przysposobiła nas natura, jest instynkt, wciąż tlący się pod naciskiem zmian cywilizacyjnych. Zwłaszcza instynkt samoobrony. To on informuje o zagrożeniu, o zbytnim obciążeniu, trudnych warunkach dla organizmu. Wówczas tendencja jest taka, aby się dystansować. Jako ludzie i jako społeczeństwo używamy różnych narzędzi, kreujemy symboliczne cegły z których centymetr po centymetrze stawiamy metaforyczny mur. Efekt nigdy nie jest znany. Przy odpowiednim pozytywnym układzie zdarzeń, rozwoju wypadków, organizm na nowo nabiera sił, wraca do zdrowia, sam zmniejsza stopniowo dystans. Ale bywa też tak, że patologia się pogłębia, stosowane mechanizmy obronne okazują się błędne, mur zadusza ciało od wewnątrz, kontakt z rzeczywistością zostaje całkowicie przerwany. Jedyną wówczas opcją jest zdecydowana interwencja i zburzenie go na siłę… By po pewnym czasie forma ‘normalnego’ życia zaczęła ponownie mutować, zmuszać do szukania dystansu, do wybierania odpowiednich cegieł, aby rósł mur… Gdy ptaki uświadomią sobie to, że odpowiedzi na pytania nie wystarczą, że tęsknią za pieśnią…




Aneks do projektu SEPARATED GROUND
Kurator – Krasnal Kura-Torowski

Niedawno obchodziliśmy rocznicę działalności Pomarańczowej Alternatywy, której pomarańczowe krasnale przyczyniły się do obalenia komuny w Polsce. Pod przewodnictwem Majora Fydrycha krasnoludki dzielnie walczyły z szarą rzeczywistością, aż w końcu ją przezwyciężyły. Po tym jak już obaliły mur komunizmu miały nadzieję, że będą mogły w spokoju stać się już tylko symbolem walki o wolność. Dziś jednak komunizm kontratakuje, tylko że tym razem z zachodu. I znów krasnale wyruszają przeciwko niemu, chcąc uratować wolność. Pod wodzą Whielkiego Krasnala znalazły już sposób na to, by uchronić Polaków, a także inne chętne narody przed komunizmem, który zmienił nazwę z ZSRR na Unia Europejska. Dlatego też teraz The Krasnals chcą odbudować Mur Berliński, który do dziś jest symbolem komunizmu. Tym razem jednak mur ma chronić przed nim, a nie być przeszkodą w razie próby ucieczki przed nim.
Dzisiaj w wolnej Europie, o którą tyle osób walczyło i przelało za nią krew, słowo demokracja stało się największym wulgaryzmem na salonach Unijnych. Od wielu lat widzimy powolny upadek tego tworu, który dla ratowania samego siebie, coraz to bardziej zaczyna władać ludźmi i stopniowo zwiększa swą kontrolę nad nimi. Unijni politycy dążą do wielkiego wynarodowienia i stworzenia Europejskiego Imperium za wszelką cenę. Wielu Europejczyków się z tym nie zgadza dostając w zamian nowe dyrektywy, które krępują wszelkiego rodzaju indywidualizm. Lekarstwem na bunt we wschodnim komunizmie była przemoc, zachodni bazuje na dokumentach, co chwilę zwiększając biurokrację w życiu obywateli państw członkowskich. Kolejne dyrektywy, które powodują sprzeciw wolnych ludzi, wprowadzane są tylnymi drzwiami - przez ludzi, którzy uważają, że mają prawo ignorować głos tych, którzy ich do tej władzy powołali. Każda kolejna ustawa godzi jednak w jednostkę, a nie UE.
Od jakiegoś czasu cele UE stają się coraz wyraźniejsze. Widać jak na dłoni, że głos ludu jest ignorowany. Nikogo w Europarlamencie nie obchodzą ludzie, którzy wychodzą na ulice Hiszpanii czy Grecji, gdzie dochodzi do zamieszek ulicznych. Unijni szefowie pokazali, że w poważaniu mają demokrację i wolność. Nawet w ojczyźnie demokracji wchodzą z butami do życia Greków mówiąc im co mają robić by naprawić błędy, które popełnili politycy z Brukseli. We Włoszech, przywódcy Niemiec i Francji „odwołali” ze stanowiska premiera Włoch Silvio Berlusconiego i zastąpili go Mario Montim, czyli człowiekiem który jest odpowiedzialny za upadek strefy Euro.
Wszystko to wygląda jak obrazek z ZSRR, gdzie władzą dzielili się tylko partyjni koledzy. Nikogo z zewnątrz nie wpuszczą do zabawy. Jose Manuel Barroso, gdy władzę przejmował Monti powiedział Włochom, że to nie czas na wybory, że UE lepiej wie co jest dobre dla nich.
Dlatego nie ma na co czekać, trzeba się brać do roboty. Krasnale znów stają w obronie wolności i nie pozwolą, by doprowadzić do zniszczenia jednostki na rzecz kolektywu. Z tego powodu The Krasnals pod przywództwem Whielkiego Krasnala ruszają do Berlina, gdzie rozpoczną wielką odbudowę Muru Berlińskiego, z wielką nadzieją że uda im się zatrzymać komunizm. Bo jak piszą krasnale w swoim manifeście:
My Krasnale życzymy sobie, aby nasze życie i decyzje zależały od nas, a nie od sił zewnętrznych jakiegokolwiek rodzaju. Chcemy być narzędziem swojej, a nie cudzej woli. Chcemy być podmiotem, a nie przedmiotem; kierować się własnymi racjami i zamiarami, a nie ulegać czynnikom sprawczym działającym na nas z zewnątrz. Chcemy być kimś, a nie nikim; tym, kto decyduje za siebie, a nie tym, za kogo decydują, samosterownym, a nie kierowanym przez prawa natury lub przez innych ludzi, jak gdybyśmy byli rzeczą, zwierzętami lub niewolnikami niezdolnymi udźwignąć rolę krasnala, to znaczy wyznaczyć sobie własne cele i kierunki działania oraz zmierzać do ich realizacji. W tym mieści się przynajmniej część tego, co mamy na myśli, kiedy mówimy, że jesteśmy istotami racjonalnymi i że to nasz rozum odróżnia nas jako krasnali od reszty świata. Chcemy przede wszystkim być świadomi siebie jako istoty myślące, pragnące, działające, ponoszące odpowiedzialność za wybory, których dokonujemy i potrafiące wyjaśniać je przez odniesienie do własnych idei i zamierzeń. Czujemy się wolni o tyle, o ile wierzymy, że jest to prawda, a zniewoleni o tyle, o ile musimy w to wątpić.
KRASNALE EUROPY ŁĄCZCIE SIĘ!



Postaraliśmy się nawet odpowiednio zapakować projekt, opatrzeć sympatycznie kojarzącymi się symbolami, nawiązując również do PRL-owskiej estetyki, i nic :(