Pozdrawiamy wszystkie dzieci z Helenowa!

Opiniotwórczy blog o sztuce grupy anonimowych artystów THE KRASNALS, działających od 1.04.2008. Jako prowokatorzy kultury udowadniamy panującą w niej hipokryzję, obłudę, mechanizmy władzy. Krytykujemy sprowadzanie sztuki do propagandy politycznej, tworzenie spektaklu sztuki i odarcie jej z autentyczności. Żądamy prawa do wolności sztuki, jej demokratyczności we wszystkich sferach, również ekonomicznej. Gdzie sczeźli artyści geniusze, zastąpieni stadem identycznych nosorożców lizodupów???!!!
The Krasnals „ZŁOTY FIUTEK dla Pawła Althamera / z cyklu Homo Erotyka / z cyklu Whielcy Polacy”. 2010. Fotografia barwna. Rozmiar do ustalenia.
Nagroda za wytrwałe i konsekwentne udawanie, że sztuka może dziać się zawsze i wszędzie. Za włączanie do sztuki oklepanych obszarów i wciąganie tam ludzi, którzy wcześniej nie wiedzieli że są artystami. Za podskakiwanie, za skuteczne wciskanie kitu że jego sztuka to nie tylko piękno, ale też mądrość i dobro.
Teraz czekamy na minimum milion złotych z kasy publicznej, i wówczas dokonamy rzeczy niemożliwej – fiutek ten urośnie do rozmiarów samolotu i wystrzeli złotocennym płynem (nie jakieś tam siusiu ale prawdziwy złoty deszczyk) aż do Brukseli, a nawet i dalej. Tym samym zapłodni sztuką nie tylko mieszkańców Polski, ale również reszty Europy, którzy do tej pory też nie wiedzieli, że są artystami. Czy tym razem Althamer weźmie się za rzecz niemożliwą (odbiór tej nagrody w swe ręce)?
(Uwaga – ciekawostka: fiutek przynależy do Whielkiego Krasnala, obrzezany wkrótce po jego urodzeniu?! Proszę zauważyć brak napletka. Po raz pierwszy Whielki Krasnal częściowo odsłania swą tożsamość, występując bez maski.)
Dla tych co nie wiedzą, na gali Paszportów Polityki wystąpiliśmy w 10-ciu zamaskowanych krasnali (wzór jak powyżej) w kagańcach (interpretacja własna). Po ogłoszeniu nagrody dla Pawła Althamera jako Kreatora Kultury CAŁEJ POLSKI –zbojkotowaliśmy werdykt szczekaniem, wyciem, gwizdaniem i natychmiastowym opuszczeniem sali Teatru Whielkiego. Czego oczywiście telewizja nie zrelacjonowała, ani żaden z dzisiejszych dzienników.
Nasze nieodparte przekonania po wczorajszej gali: w Polsce nie istnieje i nie ma szans na wolny rynek w sztuce. Monopol związany ze źródłem publicznego finansowania jest żelazny. Artyści niedotowani niech zapomną o wolności w sztuce, zarezerwowana jest ona tylko i wyłącznie dla kasty rządzącej. Swoimi własnymi środkami nie są w stanie rywalizować z artystami dotowanymi publicznie (homo sovieticus). A nośne hasła, które widniały na reklamach Polityki że nagrody przyznawane są za przekraczanie granic w sztuce to bujda! Wszystko dzieje się w skostniałych ramach stalowego układu naczyń połączonych. Jak za czasów nomenklatury socrealizmu w sztuce. TOTALNY FEUDALNY KOMUNIZM! Absurdalnie im więcej ze strony establishmentu pojawia się lewicujących haseł jak WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ, BRATERSTWO, tym bardziej w praktyce oddala się on od nich.
.A co na niwie sztuk czystych? Najlepiej będą mieć kurduple. Wybrali najwłaściwszą strategię na czas zapaści – a sztuka polska dopiero w 2010 roku naprawdę poczuje, co to kryzys. Dlaczego nie dotyczy Krasnoludków? Ponieważ celem istnienia poznańskiej grupy nie jest sztuka, lecz autopropaganda. Nie ma tego złego, co by na dobre im nie wyszło. Wyliczmy po kolei: The Krasnals działają anonimowo, udają podziemie oficjalnej sztuki. A u nas drugi obieg zawsze cieszył się estymą i miał wpływ. Taki kraj, taka tradycja. Poza tym poznańskie trolle w każdej chwili mogą się rozmnożyć, rozwinąć lub zwinąć. Nie muszą nawet malować niczego nowego – wystarczy, że przerobią już istniejące knoty. Tak aby-aby, kopiując ze zdjęć. Akryl dobrze kryje, większych strat w materiale nie ma. Elektronika znakomicie tuszuje mankamenty kompozycji. Jaki naprawdę jest kolor, proporcje, faktura, materia? Nieważne, grunt, że na ekranie widać, o co chodzi.
Krasnoludy funkcjonują jak fabryka (też tradycja sięgająca kultu Warhola). Pchają w sieć coraz to nowy obrazek na dowolnie wybrany, byle gorący, temat. Opatrują pracę bełkotliwym komentarzem pisanym niezgułowatą polszczyzną – i gotowe.
Teraz wyjaśniam, na czym polega geniusz Krasnoludków: są niezależni od układów, galerii, krytyków, publiczności. Na nich nikt nie żeruje (trudno posilić się na atrapie strawy, w tym przypadku strawy duchowej) – za to oni czerpią garściami ze wszystkich.
Nie da się ich powstrzymać. Po naszym kraju hula wiatr samowolki. Korzystają z niego pseudopolitycy, niby-biznesmeni, quasi-artyści. W mediach grasują znający-się-na-wszystkim-kolesie, uprawiający surfing po cudzych myślach, wypowiedziach, konstatacjach. Zrzynają z istniejących już tekstów, cytują bez cudzysłowów. To obecnie najpopularniejsza technika dziennikarska. Złodziejstwo, na które nie zezwala prawo autorskie – ale kogo w kryzysie stać na dociekanie racji?
Świetny opis, poza fragmentem o warsztacie:The Krasnals
Anonimowy kolektyw rozdający kuksańce polskim artystom i krytykom rośnie w siłę. W końcówce roku Krasnalsi zdobyli nawet nominację do Paszportów Polityki. Ich prace pokazuje też warszawski Skwer, w którym jeszcze niedawno prezentowano prace innego ekstremisty polskiej sztuki Igora Mitoraja. The Krasnals mogli być prawdziwym wentylem polskiej sztuki, jednak półtora roku po rozpoczęciu działalności kolektyw ciągle robi to samo – zasmarowuje płótna portretami ludzi sztuki, kultury i show-biznesu (od Piotra Uklańskiego po Mariusza Pudzianowskiego), opatrując je czasem zabawnymi, ale najczęściej wulgarnymi hasłami. Malarstwo się skończyło – uważają Krasnalsi, sami jednak produkują obrazy w zastraszającym tempie i z dużą łatwością. Jeśli w tej grupie drzemie krytyczny potencjał, to bardzo prosimy o jakiś bardziej trafny głos.
A co innego zrobili wielcy artyści wymienieni w plusach przez panią Theiss? To jest dopiero wałkowanie w kółko tego samego: Libera, Bałka; również malarze jak Sasnal, Bujnowski, Maciejowski, a tym bardziej Ziółkowski, czy Kowalski. Co nowego zrobili w tym roku ci artyści? Libera pokazał swoje stare prace w Zachęcie, Bałka zrobił kolejny znów projekt związany z pamięcią, malarze milczą, powielają poprzednie motywy lub tworzą błache obrazki o niczym. Mamy do czynienia z kolejnymi kolokwializmami zastępującymi rzeczowe, logiczne argumenty na rzecz konsekwencji obranej polityki.