30 kwietnia 2009 w bułgarskim tygodniku KULTURA ukazał się wywiad z The Krasnals przeprowadzony przez kuratorkę Dessislavę Dimova jesienią 2008. http://www.kultura.bg/article.php?id=15609
Dessislava Dimova mieszka i pracuje w Brukseli oraz w Londynie. Obroniła doktorat w Instytucie Sztuki w Sofii dotyczący sztuki bułgarskiej po 1989. Regularnie publikuje eseje na temat sztuki współczesnej i kultury, w tym The Cultural Learnings of Ivan Moudov, katalog bułgarskiego pawilonu na Biennale w Wenecji w 2007, Supernaturalism w postkomunistycznej Bułgarii, The Weird but True Book.
Rozmowa z The Krasnals jest kontynuacją cyklu „Szkoła rewolucji” Dessislavy Dimovej, zawierającej wywiady z artystami, krytykami i kuratorami na temat problemów dotyczących polityki i rynku w kontekście dzisiejszej sztuki.
Projekt zajmuje się takimi pytaniami jak dzisiejsza rola i miejsce sztuki oraz artysty; ich odpowiedzialność i możliwości wpłynięcia na zmiany w społeczeństwie;
Sztuka i rynek; czy istnieją możliwości i przestrzeń na polityczną reakcję…
Balansowanie na granicy kilku światów
rozmowa z The Krasnals
The Krasnals - polska grupa anonimowych artystów, przeciwstawiających się podstawowym defektom polskiej sceny artystycznej - bezkrytycznemu dopasowywaniu się do zachodnich mechanizmów rynkowych, podejmowaniu „modnych” tematów, celowe ale jednocześnie powierzchowne ich dotykanie przez topowych artystów. Za tym wszystkim kryją się złożone problemy sztuki współczesnej, których The Krasnals z większym lub z mniejszym powodzeniem próbują dotknąć. Agresywna taktyka ataku, krytyka, sabotaż, kopiowanie metod, dzięki którym starają się zwrócić uwagę na ważne dla nich pytania. Artyści ci są interesujący nie tylko ze względu na to, że wkładają palec w ranę w ujawniający się antagonizm, którym charakteryzuje się sztuka współczesna w globalnych warunkach rynkowych, ale także ze względu na samą praktykę, bazującą na negacji i negatywnej twórczości. The Krasnals jawią się jako dziwne i kontrastowe zjawisko, jako orzeźwiająca autorefleksja i antyprodukcyjność na tle ogólnej tendencji politycznego i społecznego zaangażowania sztuki, które dziś często bezkrytycznie wczuwa się w rolę nastawioną na produkcję pozytywnych kulturowych i socjalnych znaczeń.
1.
Przyzwyczailiśmy się już do oglądania wszelkiego rodzaju krytyki zawartej w dziełach sztuki, jednak rzadko spotykamy się z tym, aby sam artysta ośmielał się przeciwstawiać światu sztuki, dobrowolnie przyjmując rolę outsidera. Od dawna nie pojawił się artysta, którego twórczość przedstawiałaby tak jawną krytykę wobec systemu sztuki. Myślę tutaj o Alexandrze Brenerze na przykład, ale wasze działania wydają się być oparte na ściślej wykreowanej strategii. Posiadacie swoją agendę, blog, produkujecie obiekty, obrazy, video. Na początek, czy moglibyście opowiedzieć o tym jak widzicie swoje miejsce w świecie sztuki, oraz swoją rolę społeczną jako artyści? Jak się pozycjonujecie bacząc na system który krytykujecie?
Tak, nasza postawa ma w sobie pewne cechy outsidera, jakkolwiek do końca się z nią nie utożsamiamy. Zdecydowaliśmy się na funkcjonowanie niezależne od systemu artystycznego i machiny nakręcającej rynek sztuki. Żeby było jasne – nie jesteśmy przeciw rynkowi, lecz przeciw obłudzie, fałszywym ideom, którymi przykrywa się interesy rynkowe. Kochamy rynek i pieniądze (zyski z nim związane)!
Staliśmy się outsaidremai trochę nie z własnej woli, lecz dlatego że ten z pozoru wolny świat nas odrzucił, zepchnął na margines.
Tworzymy własny obieg, własny świat naszych praw. Naszym narzędziem jest między innymi Internet, który w przeciwieństwie do instytucji sztuki daje nam swobodę i wolność ekskrecji artystycznej.
Pozycja z zewnątrz umożliwia nam swobodną krytykę skompromitowanego świata sztuki. Angażujemy się w pełni, wyjątkowo, aktywnie; podchodząc krytycznie do zjawisk dotąd traktowanych dość pobłażliwie.
Razi nas, na przykład kariera artystów podejmujących tematy typu Holocaust, nazizm, nie mających jednocześnie do tych zagadnień jakiegokolwiek stosunku (np. Wilhelm Sasnal, Luc Tuymans). Gramy ze sztucznie kreowanymi, modnymi tematami w sztuce, cynicznie podchodząc do ich nadmuchanych idei przez grono marketingowców od sztuki w postaci krytyków, kuratorów i dealerów.
Zdarzały się oczywiście próby krytyki systemu artystycznego w niedawnej historii sztuki, min. książka Baudrillarda „Spisek sztuki”, akcje Alexandra Brenera, Olega Mavromati, czy wypowiedzi Kuspitha. Nie wybijały się jednak szerszym echem spod masy teorii i działań, schlebiających aktualnej sztuce.
Na pewno nasza akcja wyrosła z frustracji powodowanej sytuacją w sztuce, obłudą wielkich idei. Uznaliśmy, że skoro nie mogliśmy oficjalnie niczego zmienić, odreagowaliśmy naszą frustrację ucieczką w anonimowość, w której bez ograniczeń korzystamy z absurdu, błazenady oraz ostrych wypowiedzi. Rzeczy oglądane z tej perspektywy nabierają wbrew pozorom wreszcie właściwych proporcji.
Pokazujemy, że jest możliwy niezależny sposób funkcjonowania. Jesteśmy też przykładem na efektywne działanie w grupie, gdzie zdeterminowanie, silny plan robią swoje. Jest to cała zorganizowana wirtualna agenda, gdzie każdy ma swoją funkcję. Jak mówi Józef Robakowski w wywiadzie do Artluka „Nie trzeba się podporządkowywać tym, którzy w danej chwili decydują. Można stworzyć własny obszar, wykształcić grupę, która stworzy zupełnie inny rodzaj rozumienia sztuki. Jeśli ta grupa będzie uparta, konsekwentna i silna, to w końcu zwycięży. (…) Można przy pewnej nachalności i dokładnie opracowanej „eksplikacji” wprowadzić w krwioobieg sztuki coś nowego”
Nasz projekt ma posłużyć jako zobrazowanie obłudy, która dziś rządzi sztuką. Jednak nasza działalność jest prowadzona na wielu płaszczyznach. Aktywność odnosząca się krytycznie do zachowań sztuki współczesnej miesza się z aktywnością polityczną i społeczną. Dla nas dziś to jeden wielki nierozerwalny organizm, są one głównymi narządami artystami.
Temu zagadnieniu był poświęcone takie akcje jak Gruzja, Homo Sovieticus, Chiny, Sołżynicyn itd.
W Chinach Whielki Krasnal wziął udział w monumentalnym oficjalnym wydarzeniu - Olympic Fine Arts 2008, patronowanym przez komunistyczną partię Chin, gdzie głównym celem imprezy było zademonstrowanie mistrzostwa monumentalnej sztuki chińskiej, oraz użycie sztuki jako narodowej propagandy. To doświadczenie pokazało nam istotę i podstawową różnicę komunistycznego i kapitalistycznego podejścia do sztuki.W Kislovodsku – miejscu gdzie urodził się Solzenitsyn, spotkaliśmy mieszkańców miasta, którzy pamiętają czasy Stalina i byli szczerymi reprezentantami komunistycznej propagandy w sferze kultury. Rozmawialiśmy z nimi i wykonaliśmy ich portrety w akademickim stylu wykorzystywanym przez sztukę socrealizmu. To doświadczenie sprowokowało nas także do refleksji na temat Homo Sovieticus i jego obecności w Polsce, również na terenie sztuki współczesnej.
Nie jesteśmy osobami z zewnątrz oprócz działalności w ramach „The Krasnals” jesteśmy aktywnymi artystami w oficjalnym obiegu. Takie balansowanie na granicy kilku światów daje nam możliwość, uchwycenia choć fragmentu rzeczywistości.
Na razie nie wiemy dokładnie, jaki będzie efekt naszej akcji.
2.Wasze obrazy są szczególnie interesujące w kontekście pozycji jaką zajmujecie jako artyści. Po pierwsze ze względu na wybór samego medium – malarstwo posiada niewątpliwie obecnie wysoką wartość rynkową. Obrazy które malujecie posiadają bezpośrednie nawiązanie do estetyki propagandy. W tym samym czasie są przeważnie re-make’ami istniejących już prac artystów których pozycję krytykujecie. To interesująca taktyka repetycji, lub moglibyśmy zapożyczyć ideę „nad identyfikacji” (stosowaną przez krytyków opisujących prace grupy IRWIN oraz innych artystów działających w czasach totalitaryzmu) jako formę krytyki. Czy moglibyście opowiedzieć coś więcej o tym jak funkcjonuje wasza własna produkcja? Czy robicie wystawi i w jakim kontekście? Czy otrzymaliście jakiś odzew ze strony artystów których prace komentujecie?
Zacznijmy może od techniki, używamy tego samego medium jakim posługuje się przeciwnik. Co za tym idzie malujemy w stylu, który krytykujemy. Stosujemy pastisz, czasem nasz przekaz jest ostry, bezpośredni, perwersyjny lecz w tym tkwi jego istota. Nie tylko malujemy również wysyłam maile, komunikaty prasowe, gadżety reklamowe. Wprowadzamy zamieszanie do homogennych komunikatów wypuszczanych masowo przez media oraz obszar kultury dotyczących sytuacji społecznej, politycznej czy prób wartościowania sztuki współczesnej. Jak powiedział Adorno, w dzisiejszych czasach tylko przerysowanie jest medium przekazu prawdy.
Nasze działania mają wiele wspólnego z pojęciem culture jamming. Przejmujemy marki lub korzystamy z wypracowanych już na rynku. Jest to pewna strategia, w której wykorzystujemy wypracowane przez lata nazwisko lub nazwę aby szybko zaistnieć w świadomości odbiorców. Stosując te nazwy w Internecie, stajemy się masowo wyszukiwalni. Nasza akcja The Krasnals nierozerwalnie łączy się z nazwiskiem Sasnal – czołowego artysty polskiego – przykładu doskonale wypromowanego towaru na rynek zachodni. Krytykując ten produkt, skorzystaliśmy z jego promocyjnego dorobku i nie ma już w Polsce osoby, która Sasnala nie kojarzyłaby z Krasnalem a Krasnala z Sasnalem. Oprócz celu którym jest krytyka pewnych osób i zjawisk, nawiązujemy do znanych nazwisk w celach odnajdywania ich przez wyszukiwarki, oraz w celach podświadomego kojarzenia z tymi markami. I tak pojawili się już Tuymans, Uklański, Solzenitsyn, Obama, Yoko Ono, Monika Sosnowska, Zdzisław Brzezinski i inni.
Pierwsza nasza akcja była prowokacją w domu aukcyjnym Christie’s, gdzie wystąpiliśmy pod fałszywym nazwiskiem, a dom aukcyjny nie zorientował się, że chcemy wystawić obraz Krasnala a nie Sasnala na aukcji. Po długiej korespondencji, w dokumentach, które otrzymaliśmy, pojawiło się nazwisko Wilhelm Sasnal. Po upomnieniu pracownika z powodu błędu, otrzymaliśmy poprawiony dokument z nazwiskiem Whielki Krasnal i wyceną na 70,000 funtów. Dopiero po jakimś czasie przyszedł kolejny mail z zapytaniem, czy to jest ten Sasnal. Wtedy okazało się, że ten obraz nie może już tyle kosztować, a nawet nie może znaleźć się na aukcji.
Jako przykład naszych politycznych czy społecznych interwencji, komentarzy, mogą służyć również portrety Obamy. Charakter komunikatu guerilla ujawnia się tu w naszym dołączeniu się do masowej euforii dla kandydata na prezydenta, z drugiej strony wprowadzamy dwuznaczny komunikat z dawką ironii, przedstawiając propozycję wybielenia Baracka Obamę. Taka prowokacja umieszcza nas np. w jednym rzędzie ze znanym polskim streetartowcem Peterem Fussem oraz Amerykaninami Robert Indiana czy Ron English w wiadomościach głównego portalu informacyjnego w Polsce. Jest też wiele naszych akcji, gdzie nie podpisujemy się pod nimi, ale mogą zachodzić przypuszczenia, że to nasza sprawka. Dzięki temu już utarło się powiedzenie „to takie krasnalowskie”. Ludzie zaczynają już dopatrywać się czy w tej lub tamtej rzeczy nie maczaliśmy palcy. Rozpuszczamy anonimowe zniekształcone informacje, przeprowadzamy aukcje na portalach, manipulujemy dorabiając informacje do faktów….
Czy wystawiamy obrazy? Dobre pytanie. Korci nas zrobienie wystawy w Polsce. Niestety krytykujemy system, zatem zorganizowanie wystawy może być bardzo trudne.
Jeśli do tego dojdzie, będzie to miało na pewno charakter niezależnej akcji. Polska posiada niestety dość poważny kompleks zachodu. Niesamowicie szybko doceniani i zauważani są artyści, którzy zostaną zauważeni na zachodzie.
Dlatego zabiegamy o akcje, które „udowodniłyby” by Polakom, że ich Krasnale to wybitni artyści docenieni za granicą. Z tego powodu m.in. odwiedziliśmy już Chiny, sprowokowaliśmy Adama Szymczyka na Berlińskim Biennale do wystąpienia w naszym filmie, nawiązaliśmy kontakt z Christie’s (wszystkie media o tym pisały), mamy zaproszenie do Lille, a już na dniach w Miami otwiera się wystawa z naszym udziałem. Wystawiamy tam obraz guru polskiej lewicy Slavoja Zizka.
A jakie są reakcję na nasze obrazy? Artyści wolą milczeć, lub wymigują się od odpowiedzi, bronią ich lub walczą z nami ich opiekunowie. Jednak to obnaża ich jeszcze bardziej, dochodzi do żenujących sytuacji, kiedy pod wpływem braku merytorycznych argumentów padają hasła typu rzygi, głupie. Inny młody krytyk kasuje wszelkie nasze komentarze, które próbowaliśmy umieścić na jego blogu. Galerie wycofują się, mimo propozycji jednego z ważniejszych kuratorów. Trwa dyskusja w TVP, na opiniotwórczych blogach, forum i w kuluarach. Pojawiamy się w newsach portali informacyjnych, czy na portalach ugrupowań politycznych. Obrazy nawiązujące do jednego z artystów wykupiła pewna tajemnicza osoba.
Tak, pewne obrazy już się sprzedały, i abstrahując od tego, że to medium jest nam szczególnie bliskie, jest też najbardziej komercyjne. No trudno, będzie można kupić nasze obrazy czasami. Prócz obrazu wystawionego w Miami, najbliższy na aukcji listopadowej fundacji Wielkie Serce w Krakowie.
3.
Wasza pozycja być może jest symptomatyczna dla szczególnej sytuacji w sztuce Europy Wschodniej. Na Zachodzie artyści i intelektualiści są ciągle ściśle związani z ideologią lewicową, mimo iż kontakt z nią nie jest już aż tak silny jak kilkadziesiąt lat temu. Jednak artyści wschodniej Europy rzadko identyfikują się z lewicowymi wartościami i ideami. Wasza krytyka skupiona jest przede wszystkim na nierównowadze stosunków w świecie sztuki Wschodu i Zachodu, oraz na produkcji wartości rynkowych.
Czy zastanawialiście się nad tym, gdzie jest wasze miejsce w historii krytyki zarówno wschodniej jak i zachodniej? Czy uważacie, że należycie do jakiejś tradycji krytyki, czy proponujecie całkowicie inną koncepcję i cel tej krytyki?
My tworzymy to co podpowiada nam dusza, rolą krytyków jest raczej aby wsadzić nas na odpowiednią półkę. Cenne są dla nas natomiast sugestie krytyków, jak pani z Adorno i IRWIN.
Po za tym, podział sztuki tworzonej dziś na wschód i zachód pozbawiony jest jakichkolwiek przesłanek. Lewicowi intelektualiści w Polsce mają pretensje do Zizka o to, że, nawołuje do rewolucji, ale nie mówi dokładnie do jakiej. Osoby które nas popierają, opisują nas jako kogoś, kto specjalnie obraca samochód i nie robi tego po to aby ucierpieli wszyscy w środku, lecz dla zabawy. Ale przede wszystkim robimy to po to, aby ponownie wziąć pod lupę pewne sprawy, co udaje się głównie dzięki intrydze i prowokacji. Za tymi prowokacjami kryje się w końcu pozytywne przesłanie.
Ten opis pasowałby również do stylu interpretacji książek Zizka. Widzimy pewną zbieżność w stosowaniu metod przerysowywania. I w tym kontekście moglibyśmy powiedzieć, że nasze działanie jest lewicowe – ponieważ reprezentujemy mniejszość i chcielibyśmy coś zrobić. I uważamy że jest to bardziej realnej rewolucji w znaczeniu Zizka niż wysiłki polskiej lewicy aby podnieść poziom życia intelektualistów i średniej klasy.Z jednej strony mamy wrażenie, że tworzymy całkowicie nową jakość, nasze działania przepełnione są energią, są ciągłym wyzwaniem dla umysłów. Nowe idee dominują, nie zastanawiamy się nad kontynuacją krytyki, lecz skupiamy się na bieżącym komentarzu. Z drugiej strony nie mamy pewności, czy sztuka przed nami podejmowała podobne akcje. Być może, jednak nie czujemy się kontynuatorami, tworzymy własną jakość, własną wypowiedź. I w tym sensie przybywamy z innego miejsca, ale uważamy, że są tu osoby chcące podejmować dialog na podobne tematy.
Rozmawiała
Dessislava Dimova
Dessislava Dimova mieszka i pracuje w Brukseli oraz w Londynie. Obroniła doktorat w Instytucie Sztuki w Sofii dotyczący sztuki bułgarskiej po 1989. Regularnie publikuje eseje na temat sztuki współczesnej i kultury, w tym The Cultural Learnings of Ivan Moudov, katalog bułgarskiego pawilonu na Biennale w Wenecji w 2007, Supernaturalism w postkomunistycznej Bułgarii, The Weird but True Book.
Rozmowa z The Krasnals jest kontynuacją cyklu „Szkoła rewolucji” Dessislavy Dimovej, zawierającej wywiady z artystami, krytykami i kuratorami na temat problemów dotyczących polityki i rynku w kontekście dzisiejszej sztuki.
Projekt zajmuje się takimi pytaniami jak dzisiejsza rola i miejsce sztuki oraz artysty; ich odpowiedzialność i możliwości wpłynięcia na zmiany w społeczeństwie;
Sztuka i rynek; czy istnieją możliwości i przestrzeń na polityczną reakcję…
Balansowanie na granicy kilku światów
rozmowa z The Krasnals
The Krasnals - polska grupa anonimowych artystów, przeciwstawiających się podstawowym defektom polskiej sceny artystycznej - bezkrytycznemu dopasowywaniu się do zachodnich mechanizmów rynkowych, podejmowaniu „modnych” tematów, celowe ale jednocześnie powierzchowne ich dotykanie przez topowych artystów. Za tym wszystkim kryją się złożone problemy sztuki współczesnej, których The Krasnals z większym lub z mniejszym powodzeniem próbują dotknąć. Agresywna taktyka ataku, krytyka, sabotaż, kopiowanie metod, dzięki którym starają się zwrócić uwagę na ważne dla nich pytania. Artyści ci są interesujący nie tylko ze względu na to, że wkładają palec w ranę w ujawniający się antagonizm, którym charakteryzuje się sztuka współczesna w globalnych warunkach rynkowych, ale także ze względu na samą praktykę, bazującą na negacji i negatywnej twórczości. The Krasnals jawią się jako dziwne i kontrastowe zjawisko, jako orzeźwiająca autorefleksja i antyprodukcyjność na tle ogólnej tendencji politycznego i społecznego zaangażowania sztuki, które dziś często bezkrytycznie wczuwa się w rolę nastawioną na produkcję pozytywnych kulturowych i socjalnych znaczeń.
1.
Przyzwyczailiśmy się już do oglądania wszelkiego rodzaju krytyki zawartej w dziełach sztuki, jednak rzadko spotykamy się z tym, aby sam artysta ośmielał się przeciwstawiać światu sztuki, dobrowolnie przyjmując rolę outsidera. Od dawna nie pojawił się artysta, którego twórczość przedstawiałaby tak jawną krytykę wobec systemu sztuki. Myślę tutaj o Alexandrze Brenerze na przykład, ale wasze działania wydają się być oparte na ściślej wykreowanej strategii. Posiadacie swoją agendę, blog, produkujecie obiekty, obrazy, video. Na początek, czy moglibyście opowiedzieć o tym jak widzicie swoje miejsce w świecie sztuki, oraz swoją rolę społeczną jako artyści? Jak się pozycjonujecie bacząc na system który krytykujecie?
Tak, nasza postawa ma w sobie pewne cechy outsidera, jakkolwiek do końca się z nią nie utożsamiamy. Zdecydowaliśmy się na funkcjonowanie niezależne od systemu artystycznego i machiny nakręcającej rynek sztuki. Żeby było jasne – nie jesteśmy przeciw rynkowi, lecz przeciw obłudzie, fałszywym ideom, którymi przykrywa się interesy rynkowe. Kochamy rynek i pieniądze (zyski z nim związane)!
Staliśmy się outsaidremai trochę nie z własnej woli, lecz dlatego że ten z pozoru wolny świat nas odrzucił, zepchnął na margines.
Tworzymy własny obieg, własny świat naszych praw. Naszym narzędziem jest między innymi Internet, który w przeciwieństwie do instytucji sztuki daje nam swobodę i wolność ekskrecji artystycznej.
Pozycja z zewnątrz umożliwia nam swobodną krytykę skompromitowanego świata sztuki. Angażujemy się w pełni, wyjątkowo, aktywnie; podchodząc krytycznie do zjawisk dotąd traktowanych dość pobłażliwie.
Razi nas, na przykład kariera artystów podejmujących tematy typu Holocaust, nazizm, nie mających jednocześnie do tych zagadnień jakiegokolwiek stosunku (np. Wilhelm Sasnal, Luc Tuymans). Gramy ze sztucznie kreowanymi, modnymi tematami w sztuce, cynicznie podchodząc do ich nadmuchanych idei przez grono marketingowców od sztuki w postaci krytyków, kuratorów i dealerów.
Zdarzały się oczywiście próby krytyki systemu artystycznego w niedawnej historii sztuki, min. książka Baudrillarda „Spisek sztuki”, akcje Alexandra Brenera, Olega Mavromati, czy wypowiedzi Kuspitha. Nie wybijały się jednak szerszym echem spod masy teorii i działań, schlebiających aktualnej sztuce.
Na pewno nasza akcja wyrosła z frustracji powodowanej sytuacją w sztuce, obłudą wielkich idei. Uznaliśmy, że skoro nie mogliśmy oficjalnie niczego zmienić, odreagowaliśmy naszą frustrację ucieczką w anonimowość, w której bez ograniczeń korzystamy z absurdu, błazenady oraz ostrych wypowiedzi. Rzeczy oglądane z tej perspektywy nabierają wbrew pozorom wreszcie właściwych proporcji.
Pokazujemy, że jest możliwy niezależny sposób funkcjonowania. Jesteśmy też przykładem na efektywne działanie w grupie, gdzie zdeterminowanie, silny plan robią swoje. Jest to cała zorganizowana wirtualna agenda, gdzie każdy ma swoją funkcję. Jak mówi Józef Robakowski w wywiadzie do Artluka „Nie trzeba się podporządkowywać tym, którzy w danej chwili decydują. Można stworzyć własny obszar, wykształcić grupę, która stworzy zupełnie inny rodzaj rozumienia sztuki. Jeśli ta grupa będzie uparta, konsekwentna i silna, to w końcu zwycięży. (…) Można przy pewnej nachalności i dokładnie opracowanej „eksplikacji” wprowadzić w krwioobieg sztuki coś nowego”
Nasz projekt ma posłużyć jako zobrazowanie obłudy, która dziś rządzi sztuką. Jednak nasza działalność jest prowadzona na wielu płaszczyznach. Aktywność odnosząca się krytycznie do zachowań sztuki współczesnej miesza się z aktywnością polityczną i społeczną. Dla nas dziś to jeden wielki nierozerwalny organizm, są one głównymi narządami artystami.
Temu zagadnieniu był poświęcone takie akcje jak Gruzja, Homo Sovieticus, Chiny, Sołżynicyn itd.
W Chinach Whielki Krasnal wziął udział w monumentalnym oficjalnym wydarzeniu - Olympic Fine Arts 2008, patronowanym przez komunistyczną partię Chin, gdzie głównym celem imprezy było zademonstrowanie mistrzostwa monumentalnej sztuki chińskiej, oraz użycie sztuki jako narodowej propagandy. To doświadczenie pokazało nam istotę i podstawową różnicę komunistycznego i kapitalistycznego podejścia do sztuki.W Kislovodsku – miejscu gdzie urodził się Solzenitsyn, spotkaliśmy mieszkańców miasta, którzy pamiętają czasy Stalina i byli szczerymi reprezentantami komunistycznej propagandy w sferze kultury. Rozmawialiśmy z nimi i wykonaliśmy ich portrety w akademickim stylu wykorzystywanym przez sztukę socrealizmu. To doświadczenie sprowokowało nas także do refleksji na temat Homo Sovieticus i jego obecności w Polsce, również na terenie sztuki współczesnej.
Nie jesteśmy osobami z zewnątrz oprócz działalności w ramach „The Krasnals” jesteśmy aktywnymi artystami w oficjalnym obiegu. Takie balansowanie na granicy kilku światów daje nam możliwość, uchwycenia choć fragmentu rzeczywistości.
Na razie nie wiemy dokładnie, jaki będzie efekt naszej akcji.
2.Wasze obrazy są szczególnie interesujące w kontekście pozycji jaką zajmujecie jako artyści. Po pierwsze ze względu na wybór samego medium – malarstwo posiada niewątpliwie obecnie wysoką wartość rynkową. Obrazy które malujecie posiadają bezpośrednie nawiązanie do estetyki propagandy. W tym samym czasie są przeważnie re-make’ami istniejących już prac artystów których pozycję krytykujecie. To interesująca taktyka repetycji, lub moglibyśmy zapożyczyć ideę „nad identyfikacji” (stosowaną przez krytyków opisujących prace grupy IRWIN oraz innych artystów działających w czasach totalitaryzmu) jako formę krytyki. Czy moglibyście opowiedzieć coś więcej o tym jak funkcjonuje wasza własna produkcja? Czy robicie wystawi i w jakim kontekście? Czy otrzymaliście jakiś odzew ze strony artystów których prace komentujecie?
Zacznijmy może od techniki, używamy tego samego medium jakim posługuje się przeciwnik. Co za tym idzie malujemy w stylu, który krytykujemy. Stosujemy pastisz, czasem nasz przekaz jest ostry, bezpośredni, perwersyjny lecz w tym tkwi jego istota. Nie tylko malujemy również wysyłam maile, komunikaty prasowe, gadżety reklamowe. Wprowadzamy zamieszanie do homogennych komunikatów wypuszczanych masowo przez media oraz obszar kultury dotyczących sytuacji społecznej, politycznej czy prób wartościowania sztuki współczesnej. Jak powiedział Adorno, w dzisiejszych czasach tylko przerysowanie jest medium przekazu prawdy.
Nasze działania mają wiele wspólnego z pojęciem culture jamming. Przejmujemy marki lub korzystamy z wypracowanych już na rynku. Jest to pewna strategia, w której wykorzystujemy wypracowane przez lata nazwisko lub nazwę aby szybko zaistnieć w świadomości odbiorców. Stosując te nazwy w Internecie, stajemy się masowo wyszukiwalni. Nasza akcja The Krasnals nierozerwalnie łączy się z nazwiskiem Sasnal – czołowego artysty polskiego – przykładu doskonale wypromowanego towaru na rynek zachodni. Krytykując ten produkt, skorzystaliśmy z jego promocyjnego dorobku i nie ma już w Polsce osoby, która Sasnala nie kojarzyłaby z Krasnalem a Krasnala z Sasnalem. Oprócz celu którym jest krytyka pewnych osób i zjawisk, nawiązujemy do znanych nazwisk w celach odnajdywania ich przez wyszukiwarki, oraz w celach podświadomego kojarzenia z tymi markami. I tak pojawili się już Tuymans, Uklański, Solzenitsyn, Obama, Yoko Ono, Monika Sosnowska, Zdzisław Brzezinski i inni.
Pierwsza nasza akcja była prowokacją w domu aukcyjnym Christie’s, gdzie wystąpiliśmy pod fałszywym nazwiskiem, a dom aukcyjny nie zorientował się, że chcemy wystawić obraz Krasnala a nie Sasnala na aukcji. Po długiej korespondencji, w dokumentach, które otrzymaliśmy, pojawiło się nazwisko Wilhelm Sasnal. Po upomnieniu pracownika z powodu błędu, otrzymaliśmy poprawiony dokument z nazwiskiem Whielki Krasnal i wyceną na 70,000 funtów. Dopiero po jakimś czasie przyszedł kolejny mail z zapytaniem, czy to jest ten Sasnal. Wtedy okazało się, że ten obraz nie może już tyle kosztować, a nawet nie może znaleźć się na aukcji.
Jako przykład naszych politycznych czy społecznych interwencji, komentarzy, mogą służyć również portrety Obamy. Charakter komunikatu guerilla ujawnia się tu w naszym dołączeniu się do masowej euforii dla kandydata na prezydenta, z drugiej strony wprowadzamy dwuznaczny komunikat z dawką ironii, przedstawiając propozycję wybielenia Baracka Obamę. Taka prowokacja umieszcza nas np. w jednym rzędzie ze znanym polskim streetartowcem Peterem Fussem oraz Amerykaninami Robert Indiana czy Ron English w wiadomościach głównego portalu informacyjnego w Polsce. Jest też wiele naszych akcji, gdzie nie podpisujemy się pod nimi, ale mogą zachodzić przypuszczenia, że to nasza sprawka. Dzięki temu już utarło się powiedzenie „to takie krasnalowskie”. Ludzie zaczynają już dopatrywać się czy w tej lub tamtej rzeczy nie maczaliśmy palcy. Rozpuszczamy anonimowe zniekształcone informacje, przeprowadzamy aukcje na portalach, manipulujemy dorabiając informacje do faktów….
Czy wystawiamy obrazy? Dobre pytanie. Korci nas zrobienie wystawy w Polsce. Niestety krytykujemy system, zatem zorganizowanie wystawy może być bardzo trudne.
Jeśli do tego dojdzie, będzie to miało na pewno charakter niezależnej akcji. Polska posiada niestety dość poważny kompleks zachodu. Niesamowicie szybko doceniani i zauważani są artyści, którzy zostaną zauważeni na zachodzie.
Dlatego zabiegamy o akcje, które „udowodniłyby” by Polakom, że ich Krasnale to wybitni artyści docenieni za granicą. Z tego powodu m.in. odwiedziliśmy już Chiny, sprowokowaliśmy Adama Szymczyka na Berlińskim Biennale do wystąpienia w naszym filmie, nawiązaliśmy kontakt z Christie’s (wszystkie media o tym pisały), mamy zaproszenie do Lille, a już na dniach w Miami otwiera się wystawa z naszym udziałem. Wystawiamy tam obraz guru polskiej lewicy Slavoja Zizka.
A jakie są reakcję na nasze obrazy? Artyści wolą milczeć, lub wymigują się od odpowiedzi, bronią ich lub walczą z nami ich opiekunowie. Jednak to obnaża ich jeszcze bardziej, dochodzi do żenujących sytuacji, kiedy pod wpływem braku merytorycznych argumentów padają hasła typu rzygi, głupie. Inny młody krytyk kasuje wszelkie nasze komentarze, które próbowaliśmy umieścić na jego blogu. Galerie wycofują się, mimo propozycji jednego z ważniejszych kuratorów. Trwa dyskusja w TVP, na opiniotwórczych blogach, forum i w kuluarach. Pojawiamy się w newsach portali informacyjnych, czy na portalach ugrupowań politycznych. Obrazy nawiązujące do jednego z artystów wykupiła pewna tajemnicza osoba.
Tak, pewne obrazy już się sprzedały, i abstrahując od tego, że to medium jest nam szczególnie bliskie, jest też najbardziej komercyjne. No trudno, będzie można kupić nasze obrazy czasami. Prócz obrazu wystawionego w Miami, najbliższy na aukcji listopadowej fundacji Wielkie Serce w Krakowie.
3.
Wasza pozycja być może jest symptomatyczna dla szczególnej sytuacji w sztuce Europy Wschodniej. Na Zachodzie artyści i intelektualiści są ciągle ściśle związani z ideologią lewicową, mimo iż kontakt z nią nie jest już aż tak silny jak kilkadziesiąt lat temu. Jednak artyści wschodniej Europy rzadko identyfikują się z lewicowymi wartościami i ideami. Wasza krytyka skupiona jest przede wszystkim na nierównowadze stosunków w świecie sztuki Wschodu i Zachodu, oraz na produkcji wartości rynkowych.
Czy zastanawialiście się nad tym, gdzie jest wasze miejsce w historii krytyki zarówno wschodniej jak i zachodniej? Czy uważacie, że należycie do jakiejś tradycji krytyki, czy proponujecie całkowicie inną koncepcję i cel tej krytyki?
My tworzymy to co podpowiada nam dusza, rolą krytyków jest raczej aby wsadzić nas na odpowiednią półkę. Cenne są dla nas natomiast sugestie krytyków, jak pani z Adorno i IRWIN.
Po za tym, podział sztuki tworzonej dziś na wschód i zachód pozbawiony jest jakichkolwiek przesłanek. Lewicowi intelektualiści w Polsce mają pretensje do Zizka o to, że, nawołuje do rewolucji, ale nie mówi dokładnie do jakiej. Osoby które nas popierają, opisują nas jako kogoś, kto specjalnie obraca samochód i nie robi tego po to aby ucierpieli wszyscy w środku, lecz dla zabawy. Ale przede wszystkim robimy to po to, aby ponownie wziąć pod lupę pewne sprawy, co udaje się głównie dzięki intrydze i prowokacji. Za tymi prowokacjami kryje się w końcu pozytywne przesłanie.
Ten opis pasowałby również do stylu interpretacji książek Zizka. Widzimy pewną zbieżność w stosowaniu metod przerysowywania. I w tym kontekście moglibyśmy powiedzieć, że nasze działanie jest lewicowe – ponieważ reprezentujemy mniejszość i chcielibyśmy coś zrobić. I uważamy że jest to bardziej realnej rewolucji w znaczeniu Zizka niż wysiłki polskiej lewicy aby podnieść poziom życia intelektualistów i średniej klasy.Z jednej strony mamy wrażenie, że tworzymy całkowicie nową jakość, nasze działania przepełnione są energią, są ciągłym wyzwaniem dla umysłów. Nowe idee dominują, nie zastanawiamy się nad kontynuacją krytyki, lecz skupiamy się na bieżącym komentarzu. Z drugiej strony nie mamy pewności, czy sztuka przed nami podejmowała podobne akcje. Być może, jednak nie czujemy się kontynuatorami, tworzymy własną jakość, własną wypowiedź. I w tym sensie przybywamy z innego miejsca, ale uważamy, że są tu osoby chcące podejmować dialog na podobne tematy.
Rozmawiała
Dessislava Dimova
No comments:
Post a Comment